niedziela, 30 grudnia 2012

#28 Imagin Louis +18 cz.2 świąteczny

Autor: Unknown o 16:39 11 komentarze
#28 Imagin Louis +18 cz.2 świąteczny
(Z innej beczki: wyobraźcie sobie Larrego *O* http://25.media.tumblr.com/799ff446e9e783885cff3ba199fe98b1/tumblr_mfpy2gANLN1rb27vgo1_500.gif )
Szybko pozbyliście się płaszczy i butów. Chłopak natychmiast, bez zapalania żadnego światła podniósł cię na szafkę kuchenną. Migiem zerwał z was wszystkie ubrania, pozostawił ci jedynie dolną bieliznę, co by się z tobą drażnić. Poczułaś jego palce, majstrujące powoli przy twojej przyjaciółce.
-Louiss... - jęknęłaś mu do ucha, błądząc dłońmi po jego plecach. Oblizywał usta i się uśmiechał. W końcu zerwał z ciebie resztę i przysunął się do ciebie, rozchyliłaś nogi, by był bliżej ciebie. Czułaś jak się o ciebie delikatnie ociera, narastało w was podniecenie. Oplotłaś nogi wokół  pasa Louis'a, przysunął cię do jego rozgrzanego ciała. Odgarnął twoje włosy opadające na ramiona, złapał cię w talii i zaczął całować namiętnie twoją szyję. Odsunął się od Ciebie, by móc się w tobie zatopić, kiedy zaczął powoli w ciebie wchodzić, wydawałaś ciche jęki. Włożył ci palec do ust, byś była ciszej, Perrie mieszkająca obok mogła wszystko usłyszeć. Czułaś przyjemny ból, cały czas zastanawiałaś się czy aby na pewno to dobra decyzja, przecież on cię zranił. DOBRA. Nie masz czasu na takie myślenie, spieszyłaś się, by tylko dojść do kościoła po babcię. Przysunęłaś się do niego, by zakończyć wszystko jak najszybciej. Zeskoczyłaś z blatu i zajęłaś się jego napiętym przyjacielem, najpierw delikatnie ruszałaś nim w górę i w dół i wzięłaś go do ust. 'Co ja robię...' pomyślałaś po raz kolejny. Zrobiłaś wszystko jak najszybciej, wszystkie płyny Louisa wylądowały na twoich piersiach.

-Dziękuję. - wyszeptał ci do ucha. Wskoczył szybko w ubrania i rzucił kluczami o podłogę. Ignorując cię, całkiem nagą wyszedł gdzieś... Zniknął... Nie wiadomo gdzie. Ubrałaś się migiem i zamknęłaś drzwi, klucze podrzuciłaś Perrie. 
-LOUIS! LOUIS! - krzyczałaś. Usłyszałaś jakiś głośny pisk opon przed sobą, modliłaś się tylko, żeby to nie był Louis. Podbiegłaś na miejsce zdarzenia, obok jakiegoś człowieka klęczał facet, wzywający przez telefon pogotowie. Krzyczał jedynie głośne 'POMOCY'. Przykucnęłaś zdyszana obok poszkodowanego, zdjęłaś szalik z jego twarzy. Zastygłaś w bezruchu. Twój brat. Miał twarz całą w krwi, lecz nie była jakoś strasznie pocięta. Przyjechała karetka w środku czułaś jedno wielkie HAGHJGHJGHAHAHDGJHCB, właściwie nie miałaś pojęcia jakie to uczucie, przecież zostawił cię, zaraz po tym jak 'zrobiłaś mu dobrze'... Nie ulałaś najmniejszej łzy, lecz w środku czułaś smutek i żal. Przyjechała karetka, natychmiast zabrali chłopaka do szpitala. Na twojej twarzy odbijały się światła ambulansu. Stałaś na środku ulicy, patrząc jak odjeżdża karetka i sprawca wypadku. Włożyłaś ręce do kieszeni płaszczu i owinęłaś zakrwawiony szalik wokół szyi. Po chwili popatrzyłaś na swoje ręce, które cię cholernie piekły. Były całe poprzecinane, lecz nie lało się zbyt dużo krwi. Dalej stałaś wpatrzona w drogę. Zaczął prószyć śnieg.
-Co ja kurwa robię... - powiedziałaś cicho. Twierdziłaś, że twoje życie nie ma już totalnie sensu. Biegłaś przez środek drogi w stronę szpitala, który był 2km dalej. 
-[T.I.]! Czekaj! - usłyszałaś głos z samochodu jadącego za tobą.
-Liam? - zdziwiłaś się.
-Wsiadaj! - krzyknął. Zrobiłaś jak ci kazał. Pojechaliście do Louis'a. Z zakrwawionym płaszczem i policzkiem wbiegłaś do sali z Louisem.
-Nic mu nie jest?! Na pewno żyje?! Proszę powiedz mi! - krzyczałaś. Harry, który stał obok złapał cię za nadgarstki i uspokajał.
-Nic mu nie jest, całe szczęście przerysował sobie tylko brzuch, zaraz się obudzi. - powiedział całując cię w czoło.
-[T.I.]... - wydusił zachrypnięty głos.
-Louis? - spytałaś kierując się wzrokiem na Tomlinsona.
-Harry, Liam, możecie wyjść? - spytał Tommo.
-Tak, chodź stary. - powiedział Liam. Wyszli.
-[T.I.]... Ja... Bo ja... Ja...
-No proszę, mów. Tłumacz się.
-Ja cię przepraszam.
-Za co? Za to, że mnie wykorzystałeś i wybiegłeś na ulicę bez 'Do widzenia'? Jesteś totalnym chamem i kretynem, Louis.
-Proszę cię, zrozum mnie ja chciałem tylko... - zatrzymał cię.
-Dobry wieczór panie Tomlinson. Może pan już wyjść, nic panu nie jest - powiedziała pielęgniarka. Louis zebrał ubrania i wyszliście, pojechaliście wszyscy autem Liama. Chłopak wysadził was przed domem. Pożegnaliście się.
-Rodzice coś wiedzą? Dzwoniłaś?
-Nie, nic nie wiedzą.
-Nienawidzisz mnie?
-Brawo.
-Za co?
-Za to, że jesteś chamem i idiotą bez serca.
-Ohoho, a kto się tak spieszył i naplotkował o mnie najgorsze rzeczy? - powiedział wypuszczając parę z ust.
-Ja. - powiedziałaś bezuczuciowo.
-I ja mam ciebie przepraszać?
-Nie to nie. Dzięki za najgorszą wigilię od 19-stu lat. Idę do domu, zmarzłam już.
-Masz mnóstwo krwi na policzku.
-To nic. Przez twój szalik debilu.
-Będziesz mnie tak wyzywać bez końca?
-Będę. - wystawiłaś mu język. Skorzystał z okazji. Połączył wasze usta.
-Louis! Jak rodzice zobaczą? Już starczy, że myśleli, że jestem w ciąży!
-Haha! Ty w ciąży ciekawe z k... Ouch.
-No właśnie.
-Ale nie jesteś?
-Nie. Na szczęście. Bo jakiś skończony idiota nie daje mi po nocach spać, napije się i wlecze się zamiast do swojego to do mojego łóżka.
-Przepraszam.
-Och. Wigilia, bydle ludzkim głosem przemówiło?
-Musisz być taka ostra?! 
-Tak, wybacz, taka moja natura.
-Wybaczysz łajzo?
-Wybaczysz, wybaczysz.
-Dziękuję. - powiedział i otworzył ci drzwi do podwórka.
-Rodzice o niczym nie wiedzą, żadnego wypadku, nic.
-Dobrze, oczywiście. - oznajmił i weszliście do domu, krew starłaś śniegiem, także bez problemu. Wszyscy już spali, wzięłaś szybki prysznic i poszłaś spać, Louis poszedł zaraz po Tobie. Obydwoje zasnęliście w osobnych łóżkach. Rankiem wszystko się wydało. Sąsiadka widziała cały wypadek i ciebie, oczywiście pierwsze co trzeba biec do twojej mamy z ploteczkami. Dostaliście lekki opieprz, ale nie było tak źle. 
Jest 4 maja, dowiadujesz się, że jesteś w ciąży. Jednym słowem: przejebane. Nie masz pojęcia jak zareagują na to rodzice, nie myślałaś o niczym innym. Nie sądziłaś, że ten ostatni raz przyniesie wam takiego pecha... KONIEC.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

#27 Imagin Louis +18 świąteczny cz.1

Autor: Unknown o 13:59 12 komentarze
#27 Imagin Louis +18 świąteczny cz.1

Wigilia, znowu ten sztuczny czas, w którym trzeba udawać, że wszystko dobrze. Nie znosisz tego święta od roku, w sumie wtedy nie było tak źle. Weź tu pomyśl życzenie, skoro przyjdzie ktoś i kompletnie cię oleje.
Przyjechali twoi rodzice z Louisem i Carmen, oczekiwałaś kiedy wejdzie Louis. Kiedyś bardzo dobrze się z nim dogadywałaś. Tak właściwie to byliście para, ukrywając to przed rodzicami. Kiedyś dowiedzieli się o waszych romansach, po czym Lou wyprowadził się do matki i siostry. Podzielił was pies, który kochał was obojga, Tomlinson postanowił sobie zabrać Eda (psa) do matki. Pierwsza do domu weszła Carmen, którą z niechęcią przywitałaś. Po chwili razem z twoim 'tatą' wszedł Louis, powiedziałaś mu 'Cześć' ale on olał to kompletnie. Przeszedł dalej by powiesić płaszcz na wieszakach w przedpokoju. Z Carmen, siostrą Louisa poszłaś szukać pierwszej gwiazdki. 
Musisz ukrywać w środku swoje uczucia i dzielić się opłatkiem z tymi, których widzieć nie chcesz. Jest godzina 17, w twoim domu rozpoczyna się Wigilia. Są urodziny twojego przyrodniego brata - Louisa. Wszyscy siedzą przy stole.
-[T.I.], mów. - powiedziała twoja mama dając ci Biblię. Przeczytałaś krótki fragment i odłożyłaś ją. 
Po modlitwie nadszedł najgorszy czas - dzielenia się opłatkiem. Podzieliłaś się z mamą, dziadkiem, babcią itd. W końcu przyszedł czas na ostatnią osobę - Louisa, z którym byłaś pokłócona, to znaczy on miał wszystko w dupie. Podszedł do ciebie, odpieprzył formułkę, tak jak i ty oraz na koniec sztucznie i bez emocji przytulił. Jedyne co było miłe to jego uwodzicielski uśmiech, którym podrywa wszystkie tępę laski. Już na to się nie dałaś nabrać. Po tym czasie usiedliście wszyscy do stołu. Specjalnie nie jadłaś nic przez cały dzień, by na wieczór zjeść po trochę wszystkiego, lecz i tak zjadłaś malutko i się najadłaś. Po kolacji nastąpiło rozdawanie prezentów, dostałaś bluzę, spodnie, perfumy, słuchawki i prezent, ktorego najmniej bys się spodziewała, był to prezent najdroższy ze wszystkich, a mianowicie piękna sukienka i szpilki, o których marzyłaś. Ucałowałaś mamę, mimo tego, że była zdziwiona od kogo mogłaś dostać coś tak wartościowego. Po prezentach przeszłaś się do babci i ciotek, by podzielic się opłatkiem. Wróciłaś do domu i wzięłaś laptopa, co na przemian zmieniałaś z telefonem, dziwne, żeby w święta był internet, a szczególnie w Londynie. Siedziałaś zdołowana i ze łzami w oczach, mama poprosiła cię o zajęcie się malutką Sophie, siostrą, która urodziła się może z miesiąc temu. Stanęłaś przy wózku wpatrując się w maleństwo, które grzecznie spało. Przypomniał ci się twój biologiczny ojciec, z którym widziałaś się na wakacjach przez dwa dni. Był od ciebie oddalony o 1000km, w Holandii, więc szanse były nikłe na spotkanie go... Pomyślałaś sobie jakby ci było przyjemnie przytulić się od takiego długiego czasu do taty, jakby bylo miło uściskać twojego dziadka, który nie jest z wami już od kilku lat... Dołowałaś się całą sprawą z Louisem, twoim tatą i problemami w szkole, ostatni rok, którego nie możesz zawalić miłostkami. Płakałaś jak dziecko ściszając swój głos przy głośnych kolędach, stałaś tam tak długo, dopóki się nie wyciszyłaś. Wróciłaś do rodziny, przy stole siedział Louis, który postanowił spać u wujka naprzeciwko domu. To dołowało cię jeszcze bardziej, nie widziałaś go do kilku miesięcy, chciałaś choć małe przytulenie, ale nie, bez łaski, najwidoczniej go to bolało. Udawałaś, że jest dobrze i żartujesz sobie z różnych spraw, robisz dobrą minę do złej gry. Przytuliłaś się do mamy, tylko w niej mogłaś mieć pomoc. Kiedy Loui wyszedł już do wujka, wzięłaś laptopa i szukałaś zasięgu internetu na marne. Włożyłaś słuchawki w uszy i zaczęłaś rysować jakieś głupoty, ścierając ołówek łzami. 
Jest godzina 23, powoli musisz zbierać się na pasterkę z babcią. Ubrałaś się i wyszłaś z domu, szłaś w stronę kościoła z babcią, poczułaś wibracje telefonu, dostałaś sms'a od Louisa: Chodź do parku :*. - Zrobiłaś tak jak ci kazał, powiedziałaś babci, że dojdziesz już dalej sama. Weszłaś do bramy parku, poczyłaś dotyk w talii.
-Cii. - szepął ci do ucha. - Nie pożałujesz, że się zatrzymałaś i nie doszłaś do kościoła.
-Louis? - spytałaś niepewnie.
-Tak kochanie.
-Co chcesz? - powiedziałaś wyrywając się z uścisków.
-Ciebie. - odpowiedział.
-Od kiedy kretynie?
-Od długiego czasu.
-Hahaha. Śmieszne. Olałeś mnie totalnie a teraz chcesz mnie cał... o nie Louis.
-Ja nie mam wcale planów, żeby być śmiesznym. Zrozum.
-Louis, puść mnie, natychmiast, babcia się zmartwi.
-Starą babką się przejmujesz? Kotku, ja tu jestem.
-Nie mów do mnie kotku! Jedyne co musisz zrobić to...
-Pocałować cię - dokończył.
-Nie! Idź sobie! Nie chcę cię widzieć! Pewnie masz inną i jeszcze mnie wkręcasz w twoje romanse, myślisz,że możesz mieć każdą? No to się zdziwisz!
-[T.I.], kocham cię jedną i jedyną.
-Puść mnie, nie mam czasu na twoje uwodzenie. - powiedziałaś, lecz na nic. Chłopak wpił się w twoje usta, próbowałaś się wyrwac, lecz jego silne ciało ci w tym przeszkadzało. Czułaś jego język na podniebieniu i ręce, które dążyły w złym kierunku. Byłaś bezsilna, nie chciałąś tego ani trochę. Próbował cię do niego przekonać, powoli mu się to udawało, poddałaś się i zaczęłaś odwzajemniać pocałunki. Wasze niechciane przepychanki zamieniły się w pełne pożądania przytulanki. Chłopak zrzucił z ciebie kurtkę i z siebie czarny płaszcz. Powoli pozbywaliście się garderoby, zastanawiałaś się czy warto, czy to na prwadę dobra decyzja? Nie obchodziło cię w tym momencie nic. Na myśl, że będziecie 'to' robić w ciemnym parku przechodziły cię drzeszcze, a wśrodku robiło ci się gorąco. 
-Louis, może nie tutaj? Zayn ma pusty dom, a ja mam klucz.
-Dobrze skarbie, więc chodź. - powiedział i zabraliście się do nieopodal stojącego domu Zayn'a. 
Szybko pozbyliście się płaszczy i butów. Chłopak natychmiast, bez zapalania zadnego światła podniósł cię na szafkę kuchenną. Szybko zerwał z was wszystkie ubrania, pozostawił ci jedynie dolną bieliznę, co by się z tobą drażnić. Poczułaś jego palce, majstrujące powoli przy twojej przyjaciółce.
-Louiss... - jęknęłaś mu do ucha, błądząc dłońmi po jego plecach. 

piątek, 21 grudnia 2012

#25 Imagin Harry/Lou cz.3 +18

Autor: Unknown o 16:01 13 komentarze
#25 Imagin Harry/Lou (cz.3 i ostatnia) +18
-Proszę. - odpowiedział jej Louis i podał 70 funtów. - Reszty nie trzeba. - powiedział i zgarnął bilety.
-Chodźcie moje dwa ruchogołąbki. - oznajmił i weszliście do delfinarium.
-Co będziemy tu robić? - zaśmiałaś się.
-Różne złe sztuczki, haha. - zaśmiał się Louis, puścił oczko do Harrego, który przytulił cię do siebie. Poszliście gdzieś do jakiegoś wielkiego pomieszczenia, zjechaliście do niego windą. Przez wielką, szklaną szybę było widać delfiny, różne ryby, płaszczki itd. Nie obyłoby się bez zdjęć, chłopaki robili głupie miny do fotek, oczywiście bez ciebie by się również nie obyło. Wyszliście z dużego pomieszczenia, a właściwie wyjechaliście windą. Na dworze padał deszcz, a nie mieliście żadnej parasolki. 
-Harry, Twoja kochana będzie mokra. - powiedział Lou do lokatego.
-Haha, ona dopiero wieczorem się zm...
-Harry! - krzyknęłaś z uśmiechem.
-No co, no wykąpiesz się! - śmiał się, kiedy uderzyłaś go pięścią w ramię.
-[T.I.], spokojnie, no. Przecież chcemy dla Ciebie dobrze. - powiedział Louis.
-Tak, tak zboczeńce, już ja wiem. -powiedziałaś i odeszłaś w stronę kafejki. Usiadłaś przy jakimś stoliczku zamawiając kawę. Chłopaki roześmiani usiedli obok Ciebie.
-Mówię ci, masakra. - śmiał się słodko Loui do Harrego. Miałaś już lekko dość, że twój chłopak zajmuje się bardziej jego kolegą, niż tobą. Ukrywałaś to, sądziłaś, że to bez sensu...
-[T.I.], coś Ty taka smutna? Jak nie ty... - przytulił cię Harry.
-Niee, wiesz co? Jakaś taka pogoda.
-Ech tam, zaraz przejdzie. - powiedział Louis łapiąc cię pod stolikiem za kolano. Jedynie zareagowałaś szybszym oddechem i przeszedł cię dreszcz. 
-No ok, ok. A co robimy jak już przejdzie?
-Idziemy dalej robić samojebki. - odpowiedział ci Harry.
-W sumie to czemu nie. - powiedziałaś. Złapałaś Louiego dłoń i zsunęłaś ze swojej nogi.
-To chodźmy dalej. - powiedział Louis.
Minął wam wesoło i na spontanie cały dzień, jest około 20-stej. Siedzicie już w domu, nagle Harry rzuca pomysł 'nocy horrorów'. Ani Lou, ani ty nie zaprzeczyliście, przeciwnie. Cieszyliście się jak dzieci. Usiedliście na sofie w trójkę, Hazz przygotował popcorn i coś do picia. Siadłaś na środku sofy, po prawej stronie siedział Harry, a po lewej Louis. Przygasiliście światło, zrobiło się ciepło, w końcu siedziałaś między dwoma, przytulającymi się do ciebie chłopakami. Lou i Hazz mieli ręce za twoją głową, nie wiedziałaś, że trzymają się za ręce. Nawet nie zwracali uwagi na film, uśmiechali się gdzieś w pustą przestrzeń. Wysyłałaś chłopakowi sztuczne uśmiechy, Harry był bardziej zajęty Boo Bearem niż tobą. Wstałaś lekko poddenerwowana, ale nie chciałaś ukazywać tego chłopcom.
-Idę już spać, za straszny ten film dla mnie, dobranoc. Bawcie się dobrze.
-My zaraz też idziemy spać, Loui śpi u nas. 
-Ok, ok. - odpowiedziałaś Harremu. - Ale ja łóżka nie oddaję. - oznajmiłaś i wczołgałaś się resztkami sił do sypialni. Słyszałaś podśmiechujki chłopców, grałaś na telefonie w Pou, gra którą mają tysiące osób. Było około 23. Chłopcy postanowili zwinąć żagle do spania. Lou i Harry weszli do sypialni w bokserkach, co próbowałaś zignorować, by nie zrobić sobie ochoty.
-No to co?- kiwnął głową Tomlinson. - Idziemy spać?
-Nie wydaje mi się. - uśmiechnął się Harry i pocałował Louisa w szyję.
-Chłopcy. - zamyśliłaś się wpatrując się w ekran telefonu, próbując nie zwracać na nich uwagi.
-Oj nie okłamuj nas. - Louis.
-Wiem, że chcesz tego od rana, odkąd zaczęłaś się chować rano. No [T.I.]. - śmiał się Harry.
-Nie chłopaki. Nie chcę. - broniłaś się. 
DZIECI IDĄ SPAĆ, ZACZYNAMY SEANS!+18 XD
Czułaś lekki lęk, nie wiedziałaś co potrafią zrobić, ani jak daleko potrafią się posunąć. Louis oparł się o wejście do pokoju. Harry wszedł na łóżko, niczym kot, nachylił się nad tobą, patrząc ci w ekran telefonu, jego loki muskały twoje policzki.  Chłopak odłożył ci komórkę na szafkę nocną, chwycił twoje nadgarstki i przyłożył je do poduszki. Znów zbliżył twarz do twojej, zaczął muskać wasze nosy i usta. Krępowałaś się przed Louisem, w końcu do tej pory robiłaś 'to' tylko z Harrym. Zaczął wpijać się delikatnie i czule w twoje usta. Loui podszedł do łóżka i zrzucił kołdrę na podłogę. Wziął krzesło i przypatrywał się jak Harry zaczyna cię uwodzić. Tommo co chwila oblizywał usta lub przygryzał wargi. Nie mógł się oprzeć na myśl, że będzie cię całował, a nawet wiele więcej. Nie chciałaś wcale, żeby Louis zmienił Harrego. Lecz na marne, Hazz zdążył jedynie cię podkręcić i położył się obok Ciebie, kazał ci się nad nim pochylić, tak jak on przed chwilą. Tak też zrobiłaś. Byłaś wypięta prosto w stronę do Louisa, który nie mógł już wytrzymać napięcia. Postanowił znaleźć się za tobą. Podczas, gdy Harry zajmował się rozpięciem twojego stanika, Louis zdążył zerwać z ciebie bieliznę. Chłopaki, jak i ty, byliście już nadzy, starałaś się nie zwracać uwagi na to, że Louis w każdej chwili może w Ciebie wejść. Harry trzymał cię za piersi i zaczął je ściskać, Louis palcami od twoich ramion błądził aż do bioder, na których się zatrzymał. Przeszedł cię dreszcz, chłopak mógł zrobić to w każdej chwili. W końcu i tak by się to stało. Poczułaś powoli wsuwającego się przyjaciela Louisa w ciebie, twój oddech, jak i Larrego przyspieszył, jęczałaś coraz głośniej, chłopaki byli zadowoleni. Harry błądził językiem od twoich piersi, aż po brzuch. Czułaś szybkie ruchy Louisa w sobie.
-Louis! Louis! - krzyczałaś między jękami. - Proszę! Ach! Louis!
Chłopak nie zwracał uwagi, robił to co do niego należało, wcale Harry nie miał nic do tego. Zmieniliście się. Ułożyliście się tak, że Louis był na dole (69 3:D), a ty na górze, nachylona przed Harrego kolegą. Poczułaś w sobie palce i język Louisa, które powoli się w tobie poruszały. Wzięłaś w rękę 'sprzęt' swojego chłopaka i z jęknięciami wzięłaś go do ręki. Jeździłaś dłonią w górę i w dół, sprawiając chłopakowi dużą przyjemność, w końcu wzięłaś go do buzi i delikatnie zaczęłaś ssać, chłopak złapał cię za włosy i przyciągnął głowę do niego. Znów się trochę zamieniliście. Louis dalej był pod tobą, a Harry przed tobą. Było ich dwóch, więc wiedziałaś, że jeden musi wejść w twoją pupę. Był to Louis, ale był delikatny, nie to co Harry. Twój chłopak mocno i gwałtownie posuwał cię, nie miałaś siły już niczym ruszyć, lecz byłaś blisko końca, tak jak chłopcy, i nie mogłaś się oprzeć.
-Harry! Harry! Już! Proszę! - wysapałaś resztkami sił. Byłaś już prawie na końcu.
-[T.I.], kilka sekund, proszę. - jęknął Louis. Chłopaki zrobili może dwa ruchy i cała trójka doszła w jednym momencie. Zasapana spadłaś obok Louisa, a Harry zaraz obok. Żadne z was nie miało siły już nawet nic powiedzieć. Zasnęliście, wtulona w Louisa rozmyślałaś co będzie dalej, nie chciałaś tego co stało się dziś w nocy. Sama nie wiedziałaś nawet dlaczego tulisz się do Tommo, a nie do swojego chłopaka, który jest z tyłu. Dla Ciebie to była ciężka i długa noc. Chłopaki raczej dziś już nic nie powiedzą. Zmartwiona zasnęłaś.
KONIEC :)

czwartek, 20 grudnia 2012

About Larry :3

Autor: Unknown o 10:38 12 komentarze
Kilka faktów o Larrym :3 
Prawie pocałowali się na premierze filmu Faceci w czerni 3:http://24.media.tumblr.com/tumblr_mdkq6wHbMt1rkj40ho1_250.gif

Wysyłają sobie buziaki w powietrzu podczas koncertów:http://24.media.tumblr.com/tumblr_m87984k2js1qd67h6o1_500.gif

Bardzo platoniczny uścisk: http://media.tumblr.com/tumblr_m2wr26rrUA1qf45iv.jpg

Harry, Louis oraz ich mamy follow'ują konto poświęcone Larry'emu.

Fanka, która była na koncercie przyznała iż widziała jak Harry przytula Lou od tyłu za małą kurtyną, gdzie się przebierali.

Pewna osoba która była na festiwalu Leeds (nie fanka!) powiedziała że to imponujące iż celebryci nie ukrywają swojej orientacji.

Niezbyt sekretne trzymanie się za ręce/dotykanie podczas wywiadu w Szwecji:http://media.tumblr.com/tumblr_md6ezcMNyT1qedz19o1_250.gif
http://media.tumblr.com/tumblr_md6ezcMNyT1qedz19o2_250.gif

Louis i Harry mogli napisać razem piosenkę o czymkolwiek. Dlaczego akurat wybrali o ukrywanej miłości? Mowa tu oczywiście o "They don't know about us".

Harry zburzył plotki i Haylor po kilku dniach. Nie zburzył plotek o Larry'm choć minęły już 2 lata. A dlaczego? Proste! Bo nie potrafi kłamać!

Swoją drogą, czemu to zawsze Lou jest pytany o Larry'ego, czemu to Harry nie może się wypowiedzieć? Hmm... on po prostu nie potrafiłby wyprzeć się tego, co ich naprawdę łączy? #fakt

Po przegraniu XF chłopacy wyjechali w trase z programem po Wielkiej Brytanii. Jeszcze za czasów XF Lou i Harry mieli swoje misie, które na bluzeczce miały imię ukochanego: http://i46.tinypic.com/2jakoz5.pngPodczas trasy Harry nosił tego właśnie misia przy sercu: http://i47.tinypic.com/2zgc6qa.gif

Raz zostali spytani przez reportera, czy się całowali. Odpowiedzieli oczywiście "Nieee", ale czy to wygląda wam na szczerą odpowiedź?
http://images.tinypic.pl/i/00210/866jr5injrtp.gif

Luty, 2012: Harry lekko się zapomniał i złapał Lou za rękę, lecz po chwili spostrzegł się że są kamerowani, więc szybko ją puścił:
http://images.tinypic.pl/i/00210/zygsmb5g7o2t.gif


Harry powiedział do Louis'a: "Gdzie chcesz siedzieć?" :http://25.media.tumblr.com/tumblr_mdzz7l2d1q1rdh4z9o1_250.gif a Lou odpowiedział: "Obok Ciebie." :http://25.media.tumblr.com/tumblr_mdzz7l2d1q1rdh4z9o2_250.gif

Lou liże Harrego w czubek nosa : 
http://25.media.tumblr.com/0325ea253ff34c706aa1e671895e63b7/tumblr_mf3txuI5621rvi6fzo1_500.gif

"Let me kiss you " Harrego kierowane wprost do Lou :D :http://25.media.tumblr.com/644743bfcf6b76037ed95e836236a678/tumblr_mf32srgwIC1rowrp5o1_500.gif

http://24.media.tumblr.com/tumblr_m4pydlMwMk1qgyarho1_250.gif
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m4pydlMwMk1qgyarho2_250.gif

Podczas jednego z Viedo Diary Lou złapał Hazze za kolano:http://24.media.tumblr.com/tumblr_meb94tdByY1qc0c5ho2_500.gif A kiedy już je puścił, to Harry się za nie złapał. : http://25.media.tumblr.com/tumblr_meb94tdByY1qc0c5ho3_500.gif How sweet. ;3

http://media.tumblr.com/tumblr_mdzl7dDOhj1rvpnry.gif :33333333333333333 chciałam znaleźć w lepszej jakosci ale nie udalo mi sie :c 


i kilka zdjęć : 
http://media.tumblr.com/tumblr_mf4querNot1ramyhh.jpg
http://media.tumblr.com/tumblr_mf4qvktSON1ramyhh.jpg
http://media.tumblr.com/tumblr_mf4qx1vilZ1ramyhh.jpg
http://24.media.tumblr.com/d7caf16f1aef3b84ca35862f6135fd4b/tumblr_mf5yptUQKP1rrt5a2o1_400.jpg
http://media.tumblr.com/tumblr_mf4fn3aNzp1rrn5hy.jpg(looooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooool :333333333333333 )

Dlaczego management robi taki szum w okół Larry'ego, skoro "to tylko bromance"? Dlaczego nie jest tak w przypadku Niam'a, Ziall'a, czy innych bromances?

Ach, i niech Louis Nam nie mówi, że Larry to wymysł fanów, bo nie wiem co mu zrobię. SAMI STWORZYLI LARRY'EGO I NAKRĘCALI NAS, WIĘC NIECH SIĘ TERAZ NIE WYPIERAJĄ.

środa, 19 grudnia 2012

#24 Imagin Harry/Louis (cz.2)

Autor: Unknown o 00:05 11 komentarze
#24 Imagin Harry/Louis (cz.2) <Będzie część 3>
(w pierwszej części ma być lato/jesień)
-Hehhmmm. - głupio się uśmiechnął. - ...2...2,5... - liczył dalej, odkryłaś się i pobiegłaś w stronę drzwi i salonu.
-PIĘĆ! - krzyknął kiedy tylko zgubił cię z oczu. Schowałaś się zza drzwi salonu, nie przypuszczałaś, że wpadnie na pomysł szukania cię w tym miejscu. Przyspieszył ci oddech i skoczyła adrenalina, no ale co mógłby zrobić ci twój chłopak.
-[T.I.]... Wiem, że tutaj jesteś. Znajdę cię i zgwałcę... - zachichotał pod nosem. Uśmiechnęłaś się do siebie. Chłopak odsunął drzwi w swoją stronę powolnym ruchem, ujrzałaś jego loki i oczy.
-Znalazłem Cię. - powiedział przyciskając cię do ściany.
-I co teraz? - spytałaś patrząc się na jego usta.
-No nie wiem, tak z rana być niegrzecznym to nie ładnie, co?
-No nieładnie, nieładnie panie Styles.
-Ale może tak złamiemy zasady? - powiedział zdejmując twoją bieliznę.
-Możemy, dlaczego nie.
-Ale tak z rana? Pewna pani jest?
-Hm... Nie wiem, nie wiem... - powiedziałaś.
Nagle ktoś zapukał do drzwi na dole. Harry zrobił wielkie oczy i pobiegł otworzyć.
-Harry! - powiedział ucieszony chłopak zza drzwi.
-Louis! - krzyknął ze szczęścia. Ty szybko wskoczyłaś do łazienki i ubrałaś dżinsy. Zeszłaś powolnym krokiem ze schodów do chłopców. Zaspana przywitałaś Louisa.
-Cześć Boo Bear. - oznajmiłaś ziewając.
-Cześć sierotko. - odpowiedział.
-Siadaj [T.I.] zrobię śniadanie. - powiedział Harry ustępując ci miejsca na kanapie.
-Dziękuję Harry. - powiedziałaś.
-Yep. Więc co tam u Ciebie? Jak życie i roztargniony i nieogarnięty Harry?
-Haha, a nic ciekawego Lou. Z Harrym - wymieniłaś się uśmiechami z chłopakiem - całkiem dobrze nam się układa.
-A! Słuchajcie mnie ruchogołąbki! Co dzisiaj robimy?
-No nie wiem, mamy dwa tygodnie czasu wolnego, więc... Jakieś propozycje? - spytał Harry, robiąc jajecznice przy kuchence.
-Ja planowałem iść do delfinarium albo aquaparku. To co?
-O! Ja jestem za! -krzyknęłaś z radością.
-No to spoko. - odpowiedział Harry.
-Ok, to o której idziemy?
-Mamy cały dzień, więc co nam szkodzi. Za godzinę i ruszamy. - powiedział lokaty.
-Ok. Więc ja wszystko stawiam.
-No coś ty, przyjechałeś pierwszy raz od kilku miesięcy i jeszcze będziesz za nas płacił, powinno być na odwrót. - odpowiedział Styles Louisowi.
-A dlaczego nie? Kto jest za? JA! Przegłosowane.
-Louis, naprawdę nie musisz. - powiedziałaś.
-Cii, jeszcze mi się odpłacisz. - szepnął ci do ucha. Popatrzyłaś się na niego zdziwiona.
Harry nakrył do stołu i zrobił wszystkim śniadanie. Zjedliście i Harry w końcu poszedł się ubrać.  Zostałaś w kuchni sama z Louisem. Udałaś, że wstajesz coś zrobić, poczułaś na biodrach duże dłonie Louisa. Miałaś już rumieńce na twarzy, ze złością (udawaną, podobał ci się) zwróciłaś się do niego.
-Louis. - powiedziałaś stojąc w bezruchu, patrzył ci się głęboko w oczy, nie puszczając z  ciebie  rąk.
-Tak? - spytał chłopak.
-Jestem z Harrym. Czy to jasne? - oznajmiłaś. Chłopak posadził cię na kolana, zdenerwowałaś się,
-Jasne jak słońce, skarbie.
-Nie rozumiesz tego, prawda?
-Rozumiem, uwierz mi, Harry nie będzie na mnie zły. Przeciwnie skarbie. - powiedział mocno trzymając cię.
-Nie mów do mnie skarbie! - zdenerwowałaś się.
-Kotku?
-Nie.
-Kochanie?
-Nie!
-No to jak?
-Normalnie! [T.I.]!
-No ale słonko...
-Louis puść mnie, zaraz przyjdzie Harry, a ja nie chcę, żeby się dowiedział o tym, że siedzę ci na kolanach, proste.
-No dobrze. Idź. Dzień jeszcze długi, dopiero 10. - powiedział i puścił cię z objęć, akurat jak wstałaś do kuchni wszedł Harry. Ubrał jeansy, białą koszulkę, conversy i ciemnozieloną czapkę.
-To co skarbie? I Louis? Jedziemy?
-Spoko, ja już jestem gotowa. - powiedziałaś.
-Ja też. - oznajmił Louis.
-To spadamy, jedziemy moim samochodem czy Twoim Lou?
-Możemy moim.
-Ok. - odpowiedział Harry.
-To chodźmy - powiedziałaś łapiąc Harrego za rękę. Poszliście do auta, Louis odpalił samochód, siedziałaś sama z tyłu. Dojechaliście około 13-stej. Chłopcy roześmiani wyszli z auta. Ty stanęłaś twardo i oburzeniem na ziemię. Harry podszedł do Ciebie i ucałował w czoło, wziął cię za rękę.
-Chodź kochanie, Loui wie gdzie iść. - oznajmił i poszliście razem z Lou do kas.
-Dzień dobry, trzy bilety poproszę. - powiedział Louis do kasjerki.
-Są legitymacje, dowody?
-Tak. - powiedział i odwrócił się do was przodem. - Macie przy sobie dowody?
-Tak. - odpowiedziałaś i wyciągnęłaś z torby wasze paszporty.
-Dobrze - odpowiedziała i przejrzała po ile macie lat. - Skończyli państwo 18 lat, więc to będzie razem 69 funtów, proszę. - oznajmiła i oddała wam paszporty.
-Proszę. - odpowiedział jej Louis i podał 70 funtów. - Reszty nie trzeba. - powiedział i zgarnął bilety.
-Chodźcie moje dwa ruchogołąbki. - oznajmił i weszliście do delfinarium.
-Co będziemy tu robić? - zaśmiałaś się.
-Różne złe sztuczki, haha. - zaśmiał się Louis, puścił oczko do Harrego, który przytulił cię do siebie. Poszliście gdzieś do jakiegoś wielkiego pomieszczenia, zjechaliście do niego windą. Przez wielką, szklaną szybę było widać delfiny, różne ryby, płaszczki itd. Nie obyłoby się bez zdjęć, chłopaki robili głupie miny do fotek, oczywiście bez ciebie by się również nie obyło.

piątek, 14 grudnia 2012

#23 Imagin Harry/Louis cz.1

Autor: Unknown o 13:02 10 komentarze
#23 Imagin Harry cz.1 (Będzie w 3ciej części dopiero zboczone xd)
Dzień rozpoczął się dosyć wesoło. Jest dopiero dziewiąta rano. Przez okno wpadają promienie słońca, które opadają również na twoją uśmiechniętą twarz. Otworzyłaś oczy, jedyne co zobaczyłaś to zamknięte oczy swojego chłopaka, jego bujne, brunatne loczki i białe ząbki wystające zza rumianych warg. Mruczał coś przez sen, tak słodko spał, nie miałaś ochoty go budzić. Nagle ospale otworzył oczy, przeciągnął się i powiedział.
-Dzień dobry kochanie.
-Cześć skarbie. - odpowiedziałaś z uśmiechem.
-Jak się spało? - powiedział przytulając się jego nagim torsem do ciebie. Przeszedł cię dreszcz.
-A bardzo dobrze kotku. Ładna dzisiaj pogoda jak na zimę. - odpowiedziałaś i oplotłaś wokół niego ręce.
-Nie jest ci zimno? - spytał Harry.
-No coś ty. Z tobą nigdy. - odpowiedziałaś.
-Kocham Cię [T.I.]. - powiedział i pocałował cię w czoło.
-Ja Ciebie też Harreh, miło tak od rana słyszeć takie słowa z twoich ust.
-Kochana jesteś. - uśmiechnął się.
-Ty też panie Naked, ale trzeba wstawać, wiecznie tu leżeć nie będziemy, a ucieka nam taki ładny, zimowy dzień.
-Faktycznie, więc ruszmy się w końcu. - powiedział, stanął nad tobą obok łóżka, zerwał z ciebie kołdrę i znów oznajmił.
-Daję ci 5 sekund na ucieczkę.
-Ha-ha, wiesz, że ja powoli biegam. - powiedziałaś.
-1...1,5... Spiesz się. - uśmiechnął się.
-Czekaj stop! A co się stanie jak przegram?
-Hehhmmm. - głupio się uśmiechnął. - ...2...2,5... - liczył dalej, odkryłaś się i pobiegłaś w stronę drzwi i salonu.
-PIĘĆ! - krzyknął kiedy tylko zgubił cię z oczu. Schowałaś się zza drzwi salonu, nie przypuszczałaś, że wpadnie na pomysł szukania cię w tym miejscu.

czwartek, 13 grudnia 2012

#22 Imagin Niall +18

Autor: Unknown o 13:12 28 komentarze
#22 Imagin Niall +18
-No spróbuj, co Ci szkodzi.
-Zayn. Nie mam ochoty.
-Tylko raz.
-Nie zmuszaj mnie.
-No dobrze, nie to nie. Wiesz, że to ostatnia szansa?
-Tak.
-Pewn...
-Zayn! PEWNA! - krzyknęłaś, kiedy Zayn namawiał cię na zapalenie jointa.
-Dobrze, już nie nalegam. - skończył, a w drzwi wszedł Niall.
-O! Kochanie moje! - powiedziałaś i ucałowałaś chłopaka.
-Cześć skarbie - powiedział lekko zdyszany.
-Co taki zdyszany? - spytałaś.
-A, biegłem sobie. - odpowiedział całując cię w czoło. - Zayn, a ty co? [T.I.] mi pilnujesz?
-A jak. - odpowiedział z uśmiechem.
-Dzięki, przynajmniej jest bezpieczna. - odpowiedział radośnie.
-Spoko. Muszę lecieć, niestety. - posmutniał.
-Pa Zayn! Powiedziałaś tuląc się do niego.
-Hej [T.I.], hej Niall! - powiedział i wyszedł. Jest około godziny 20. Niall zdjął płaszcz, usiadł na kanapie, wziął laptopa i udawał, że coś robi. Miał zdenerwowaną buzię, a jego oddechy były ciężkie. Widziałaś jak zaciskał pięści ze złości. Oparłaś się tyłem o bar, patrząc na chłopaka i zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Co taki zdenerwowany? - sapnęłaś.
-Ile on tu jeszcze będzie przychodził? - spytał spokojnie, patrzył się w ekran.
-Kto? - spytałaś.
-Zayn. Co wracam z pracy on tutaj jest. Mam już dość. Ta akcja toczy się od kilku tygodni. Myślisz, że ile jeszcze wytrzymam? Skąd mam wiedzieć czy się nie całujecie, nie dotykacie, ani nie walicie? To mnie ostro denerwuje. [T.I.], jeżeli mnie zdradzisz - to drugiej szansy już nie będzie, zrozumiano?
-Tak. - powiedziałaś stanowczo i popatrzyłaś się w okno, w którym sypał śnieg.
-Cieszę się. - powiedział ze sztucznym uśmiechem. Podeszłaś do niego, z tyłu sofy, oplotłaś ręce wokół  szyi i zaczęłaś ściskać jego białą koszulkę w delikatnych dłoniach. Ignorował cię, ale wiedziałaś, że mu się to podoba. Usłyszałaś jak cicho sapnął.
-[T.I.]... - mruknął pod nosem.
-Słucham? - odpowiedziałaś uśmiechnięta.
-Nie mów słucham, bo cię wyr...
-...ucham? - dokończyłaś przygryzając płatek jego ucha.
-Przestań mnie uwodzić. Masz Zayn'a. - powiedział poważny.
-Nie to nie! Bez łaski, idę do pokoju. - powiedziałaś zbulwersowana i odeszłaś.
-[T.I.]! Ale ja żarował... - szepnął. - ...em... - zamyślił się i położył głowę na oparciu sofy. Nie zdążyłaś usłyszeć. Rzucił wszystko i pobiegł w twoją stronę.
-[T.I.]! - powiedział zasapany.
-Co chcesz?
-Nie co, tylko kogo. - powiedział opierając się o łóżko.
-Mnie? - spytałaś zakrywając się kołdrą po uszy.
-Zgadłaś. - powiedział. Zdjął z siebie koszulkę i spodnie, położył się obok ciebie w bokserkach.
-Nie kuś. - powiedziałaś chowając głowę pod kołdrę.
-Nie kuszę. - mruknął odkrywając cię do pasa. Uśmiechnął się na widok, że nie masz do tej pory na sobie nic.
-Co zęby suszysz? - spytałaś odwracając się do niego tyłem.
-Ejejej! Odwróć się albo na plecy albo przodem do mnie skarbie. A jeżeli jesteś tak cała.
-A co jak nie jestem? - spytałaś i przygryzłaś dolną wargę. Chłopak sapnął, przewrócił oczami i zerwał z ciebie kołdrę. Tak jak powiedział i pomyślał tak było. Specjalnie nic na sobie nie zostawiłaś.
-Wiedziałem. - powiedział i zaśmiał się pod nosem. Obrócił cię z impetem na plecy, delikatnie usiadł na tobie i zaczął przygryzać twoją szyję, usta i brzuch.
-Niall. - wymruczałaś.
-Słucham? - specjalnie odpowiedział.
-Nie mów słucham, bo cię wyrucham. - powiedziałaś zadziornie.
-Proszę cię bardzo! - odpowiedział czule i namiętnie całując twoje usta. Przewróciłaś go na plecy i zdjęłaś bokserki. Zjechałaś do jego kolegi, który był już na ciebie gotowy. Delikatnie wzięłaś go w rękę i powoli poruszałaś w górę i w dół. Przygryzłaś wargę i uśmiechnęłaś się do chłopaka, który cały czas patrzył się do góry z rozwartymi ustami, z których wydobywały się jęki. Otworzyłaś lekko usta i złapałaś go delikatnie w swoje rumiane wargi.
-[T.I.]... - szepnął, kiedy zaczęłaś krążyć językiem wokół końcówki. Poruszałaś głową w górę i w dół, w końcu wróciłaś do jego torsu, masując go i całując. Chłopak usiadł, popatrzył się na ciebie, uśmiechnął, łapał za biodra i przeniósł na niewielką szafkę. Popatrzył ci w źrenice, które ci się mocno powiększyły.
-Zamknij oczy i jak chcesz to krzycz. Nie karz mi przestawać, jasne? - powiedział czule.
-Tak skarbie. - powiedziałaś przygryzając wargi i oblizując usta. Zamknęłaś oczy, tak jak kazał ci blondyn. Poczułaś go w sobie, jak się zagłębia, a ciebie rozrywa ciśnienie od środka.
-Niall! Niall! - jęczysz, wplątując dłonie w jego włosy. Nialler zaczyna ruszać się w przód i w tył coraz szybciej. Jego kolega wchodzi w ciebie z łatwością. Wasze jęki i oddechy są ciężkie i głośne. Chłopak nie przestaje, za to szafka nocna zaczyna się przesuwać, na co nie zwracacie uwagi. Horan trzyma cię za biodra i spogląda w dół.
-Niall! Proszę! Ach!- jęczysz.
-Jeszcze chwila, już kończę. - odpowiedział zdyszany.
-Niaall! Niaaall - krzyknęłaś, gdy już doszłaś. Chłopak jeszcze chwile poruszał się powoli i wtulił się w ciebie. Mieliście rozgrzane ciała, ciężkie i szybki oddechy. Chłopak znów przeniósł was na łóżko, tym razem przykrył was obydwoje i wtulona w jego silne ramiona zasnęłaś. Kiedy obudziłaś się rano, zobaczyłaś w drzwiach chłopaków z 1D. Uśmiechnęli się i zaczęli klaskać.
-Brawo Horan! - cieszyli się. Twoje poliki oblał rumieniec, wtuliłaś się w chłopaka, który leżał z uśmiechem i śmiał się z chłopaków.
-Z czego zacieszacie? - spytał.
-Z waszego ruchaaniaa! - odpowiedział ze śmiechem Harry.
-Ta, ta, jasne. Teraz to sobie wymyślajcie.
-Oj nie kłam Horan! Trzeba było zasłonić okno! - powiedział Zayn.
-Przynajmniej możecie mi zazdrościć. - odpowiedział dumny.
Za dwa miesiące dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży. Prawdopodobnie będziecie mieli małe bliźniaki, Horaniątka.

niedziela, 9 grudnia 2012

#21 Imagin Zayn (+18)

Autor: Unknown o 12:37 23 komentarze
#21 Imagin Zayn (+18)
-Przestań głupku! - powiedziałaś mu na ucho.
-No dlaczego? - spytał słodko.
-Bo jesteśmy na basenie, jest tutaj pełno ludzi i chłopaki z ekipy.
-Ale kochanie. - powiedział Zayn, słodko uśmiechając się. Chłopak miał poukładane włosy w każdą stronę, był cały mokry i miał na sobie spodenki kąpielowe, jego umięśniona klata była widoczna dla wszystkich. Pełno zazdrosnych lasek krzywo się na ciebie patrzyło. Zayn gładził cie po nodze, w końcu wskoczyłaś wciągając go do basenu i śmiejąc się. Podpłynął do ciebie Louis, złapał cię za nogę i przewrócił pod wodę.
-Louis debilu. - powiedziałaś śmiejąc się do chłopaka.
-Tak, to ja. - zaśmiał się. - Chłopcy pytają czy idziecie i jedziemy do Harrego na grilla. - powiedział poważniejszy.
-No jasne, czemu nie. - powiedział Zayn, łapiąc cię w talii i przygryzł delikatnie twoje ucho.
-Więc chodźcie ruchogołąbki moje. - zażartował.
-Ha-ha. Żartowniś. - powiedział z uśmiechem na ustach Zayn.
-Też was kocham. - zaśmiał się i wyskoczył z basenu. Poszliście razem za nim. Weszliście do szatni, żeby się przebrać. Zayn wszedł do jednej przebieralni razem z tobą.
-Zayn. - zamyśliłaś się patrząc na niego.
-Tak skarbie? - powiedział ruszając brwiami.
-Sama umiem się przebrać, ale skoro jesteś taki miły i chętny. - powiedziałaś całując go.
-Myślałem kochanie moje. - powiedział oddając pocałunek. Zdjęłaś górę stroju, przodem do Zayn'a, oblizał usta i zobaczyłaś uśmiech na jego delikatnych ustach. Zbliżył ręce do twoich piersi i zaczął je masować.
-Zayn. - szepnęłaś. - Przebierajmy się, im szybciej przyjedziemy, tym szybciej wrócimy do domu.
-Dobrze skarbie. - odpowiedział. Przebraliście się szybko i pojechaliście do Harrego.
-Siema ruchogołąbki! - krzyknął Niall.
-No cześć wiecznie głodny grubasie. - zaśmiałaś się.
-Nie jestem gruby, tylko pełny miłości. - odpowiedział.
-Do jedzenia. - dopowiedział Zayn śmiejąc się charakterystycznie.
-Też. - zachichotał.
-Chodźcie! Zayn i [T.I.]! - powiedział Harry z ogrodu. Usiedliście koło siebie na kocu przy grillu. Chłopaki mocno się alkoholizowali, Niall zaczął grać na gitarze i się wygłupiać, Louis zaproponował grę w butelkę. W sumie była jeszcze Elanor i Danielle (ty odgrywasz role Pezz :), więc zgodziłyście się jednogłośnie. Harry zaczął kręcić, wypadło na Lou.
-No dawać dawać! - krzyczał z poplątanym językiem Liam.
-No nie musicie dwa razy prosić powiedział Louis. Uśmiechnęli się do siebie i zaczęli całować, dosyć dziko i namiętni, chłopakom się to podobało, więc Elanor wstąpiła między nimi.
-No już chłopaki, dosyć. Louis, ty od całowania masz mnie. - powiedziała z uśmiechem.
-No dobrze już dobrze. - jąkał się Harry.
-Loui, kręć. - powiedziałaś. Wypadło na Elanor.
-Nie gadaj tylko całuj! - krzyknęła Danielle. Pocałowali się, następnie El wykręciła na Zayn'a. Sztucznie się do niej uśmiechnęłaś i zachichotałaś. Dźgnęłaś chłopaka w bok i skrzywiłaś minę.
-Uuuu... No to ostro... - powiedział Harry. Zayn wykonał zadanie, w końcu musiał. Wyglądał ci jakby chciał tego bardzo, lecz on czuł przeciwnie. Zbliżyli usta i się pocałowali, Zayn nie ruszał nawet ustami, nie to co Elanor. Widziałaś, że się jej podobał. W środku wszystko ci się zagotowało.
-No dobra chłopaki, kręcę i spadamy, bo widzę, że [T.I.] jest już zmęczona. - powiedział Zayn. Zakręcił i wypadło na Niall'a.
-Dawaj Niall, co się będziecie. - zaśmiałaś się.
-Wiesz, możesz jeszcze mnie zamienić i pocałować Niall'a za mnie. - powiedział Zayn.
-Czemu nie. - powiedziałaś entuzjastycznie. Chciałaś odegrać się Zaynowi za Elkę.
-Niall? Co ty na ty? - spytał Zayn.
-Nie no spoko! - odpowiedział z uśmiechem. Przybliżyliście się do siebie z uśmiechami na twarzy. Zaczęliście namiętny pocałunek po francusku. Uśmiechaliście się przez pocałunki, w Zaynie wrzało od złości, którą ukrywał. Niall posunął się chyba trochę za daleko, zaczął cię dotykać, lecz przestałaś z uśmiechem na ustach.
-Dobrze kochani, to my już uciekamy. - powiedział Zayn.
-Dobranoc! - odpowiedzieliście nawzajem do gości.
-Papa! Szkoda, że już idziecie. - odpowiedziała przyjazna Danielle.
Wsiedliście do samochodu, Zayn gwałtownie ruszył.
-Co się stało, że jesteś taki nerwowy? - spytałaś.
-Nie widziałaś jak ja się z nią całowałem?! Nie chciałem tego, nic nie robiłem, a Ty z Niallem? Zrobiłaś to specjalnie i z przyjemnością. Nici z romantycznej nocy. - zbulwersował się.
-Przepraszam skarbie. - spuściłaś po sobie głowę. Zayn milczał.
-Chodź do domu, pomyślimy co zrobić, jaką karę ci wymyślić. - powiedział puszczając do ciebie oczko. Weszłaś do domu, położyłaś się od razu na swoim łóżku w sypialni. Wszedł do ciebie Zayn z łobuzerskim uśmiechem i usiadł na tobie delikatnie, okrakiem.
-To co panienko? Było się nie grzecznym, to będzie kara. - powiedział. Zbliżył usta do twoich i zaczął je namiętnie i gorąco całować.
-A co strasznego mi zrobisz? - spytałaś patrząc się na niego łobuzersko.
-Zgwałcę cię! - zaśmiał się i zaczął cię łaskotać.
-Hahaha! Zayn! Przestań! Hahaha! - śmiałaś się na cały dom.
-No dobrze, już skarbie. - powiedział całując cię po raz kolejny.
-To co po tej ' torturze ' - uśmiechnęłaś się.
-Gorąca noc. - odpowiedział i zrzucił z siebie koszulkę, odsłaniając wspaniały tors.
-Mrr... - mruknęłaś pod nosem. Zdjął twoją bluzkę i stanik, no powiedzmy, że stanik zdjął.
-Zayn... To już kolejny stanik, niedług... - nie dokończyłaś.
-Cii... - powiedział zamykając ci usta pocałunkiem. Wstaliście obydwoje, zaczęłaś zdejmować mu jeansy.
-Nie, nie kochanie to twoja ka... - zamknęłaś mu usta pocałunkiem. - Twoja też.
-Mmm... Kochana... - mruknął. Zaczęłaś zdejmować mu bokserki, co mega mu się spodobało. Wzięłaś jego kolegę do ręki i zaczęłaś poruszać nim w górę i w dół, końcówkę wzięłaś do ust. Chłopak wplótł dłonie w twoje włosy i co chwila pojękiwał. Zostawiłaś go i wróciłaś do ust, chłopak przeniósł cię na łózko i zdjął z ciebie resztę garderoby. Byliście już nadzy. Chłopak pieścił językiem twój czuły punkt, przy którym bez przerwy jęczałaś.
-ACH, ZAYN, ZAYN. - sapałaś.
-To dopiero początek skarbie. - powiedział wchodząc w ciebie gwałtownie.
-AAACH... - jęknęłaś, a chłopak powtarzał swoje szybkie ruchy, które dawały ci mega przyjemność. Obróciłaś się tak, że Zayn trzymał cię za biodra, byłaś do niego wypięta tyłem. Chłopak znów zanużył się w tobie i zaczął pojękiwać twoje imię. Mulat przyspieszał co chwilę swoje ruchy.
-Zayn! Nie mogę! Proszę! - jęczałaś.
-Dobrze. - powiedział i wyszedł z ciebie. Teraz siedziałaś na nim okrakiem, on nic nie robił, z rozkoszy nie mógł nawet nic wysapać. Poruszałaś szybko biodrami w górę i w dół, w przód i w tył.
-Ach! [T.I.] Błagam, aach. - jęczał. Przyspieszyłaś maksymalnie ruchy, kładąc ręce na jego wyrzeźbionym torsie. Po chwili doszliście obydwoje z krzykiem rozkoszy. Leżałaś zmęczona i zasapana na Zaynie, czułaś jego oddech na uchu, szepnął:
-Dziękuję kochanie i proszę o więcej takich kar.
-Dobrze, mogę nawet bez kary. - oznajmiłaś.
-Kocham cię skarbie.
-Ja ciebie też misiu. - odpowiedziałaś.

sobota, 8 grudnia 2012

#20 Imagin Niall +18

Autor: Unknown o 16:19 9 komentarze
#20 Imagin Niall +18 dla @marchewkowa69 xd
Leżysz w łóżku i słuchasz płynącej ze słuchawek muzyki, czytasz jakąś nudną książkę. Nie masz co robić, twój chłopak napycha się jedzeniem, lecz wciąż jest głodny. Poczułaś na biodrach ciepły dotyk znanych ci dłoni. Wyjęłaś słuchawki z uszu, uśmiechnęłaś się i powiedziałaś:
-Niall? - spytałaś słodko, odwróciłaś się na plecy. Nad sobą zobaczyłaś słodkiego blondyna z brunatnymi pasemka i błękitnymi, aksamitnymi oczami. Leżałaś między jego rękami.
-Tak. - powiedział całując z namiętnością twoje usta.
-Co się stało, że odstawiłeś jedzenie? - spytałaś wystawiając mu język.
-Ty kochanie. - odpowiedział.
-Och, słodki jesteś.
-Ty również kotku. - powiedział muskając ustami twój nos.
-Czyżby pan Horan nie miał ochoty na jedzenie?
-Nie. Pan Horan ma ochotę na jakiś dobry film z [T.I.].
-Dobrze, więc chodź do salonu. Może zaprosimy chłopców? W końcu mieszkają za ścianą.
-No jasne, czemu nie. - odpowiedział, wziął cię za rękę i poszliście do salonu. W drzwi wszedł Lou, a za nim Zayn, Liam i Harry.
-To co oglądamy? - spytał Louis tuląc się do Harrego.
-Może jakiś dobry horror? - spytał Liam.
-Niee! Komedię! - powiedział Zayn.
-Horror. - powiedział Niall.
-Komedię. - powiedział Harry.
-Też jestem za horrorem, choć komedia też spoko.
-Słowo się rzekło! - krzyknął Niall. - Horror! - oznajmił i włączył Paranormal Activity 3. Wtuliłaś się w Niall'a, trzymaliście się za ręce. Tak jak Loui z Harrym. W filmie zaczęła toczyć się akcja, a ty wtulałaś się ze strachu w tors Horanka.
-Chłopcy, wy sobie oglądajcie, ja chyba pójdę spać. Przeraża mnie zbytnio. - powiedziałaś i odeszłaś całując Niall'a. Przykryłaś się kołdrą po uszy i zasnęłaś. Chłopaki oglądnęli film do końca i poszli spać. Słodko sobie śniłaś, obudził cię Niall, a dokładniej jego napięcie.
-Hej Niall. - powiedziałaś zachrypniętym głosem.
-Skarbie... - zamyślił się trzymając cię w talii.
-Wiem. Albo jesteś głodny, albo ci się chce. - powiedziałaś stanowczo.
-Zgadłaś. - powiedział składając ci pocałunek na karku. Odwróciłaś się twarzą do Niall'a i zaczęłaś pocałunek, usiedliście na łóżku, nie rozłączając waszych ust. Chłopak zaczął zdejmować twoją bluzkę, a ty zaczęłaś ściągać jego bokserki i pieściłaś jego kolegę. Za chwilę i Niall zaczął cie rozpalać. Włożył w ciebie dwa palce i zaczął nimi poruszać. Sprawiało ci to wielką przyjemność. Chłopak zbliżył usta, a ty się w nie wpiłaś. Czułaś trochę alkoholu, ale nie przestawałaś. Niall obrócił cię na plecy, zaczął całować twoje ciało. Nagle gwałtownie w ciebie wszedł, jęknęłaś głośno. Przy każdym szybszym ruchu, łóżko skrzypiało, lecz nie zwracaliście na to uwagi.
-Niall... Niall... - szeptałaś. Chłopak wzdychał i cicho pojękiwał twoje imię. Jeszcze chwila i skończycie obydwoje, byliście pod kołdrą. I całe szczęście, do waszego pokoju wszedł pijany Zayn szukając swojego telefonu.
-Zayn, nie ma tu twojego telefonu, możesz iść. - powiedział Niall próbując uspokoić głos.
-No dobrze skarby! Pieprzcie się do woli! Nie przeszkadzam, adios skarby! - powiedział i poszedł do domu.
-Aech... - Niall przewrócił oczami i zaczął cię całować. Wciąż się kochaliście, byliście już na końcu. Niall zasapany opadł powoli na twoje ciało. Uspokoiliście oddechy,
-Już ci lepiej skarbie? - spytałaś.
-Tak kochanie, dziękuję. - odpowiedział.
___________________________________________________________________________________
Sorka, że taki krótki, ale jest 1:10 w nocy i muszę iść już spać, xoxo.

#19 Imagin Harry (+18) na zamówienie :)

Autor: Unknown o 14:42 26 komentarze
#19 Imagin Harry (+18) na zamówienie dla @polishfansof1D :*

-Nie. - powiedziałaś stanowczo, oczywiście lekko się uśmiechając.
-No dlaczego? - spytał lokaty brunet, słodko oblizując usta z czekolady.
-Bo mam alergię na czekoladę. - oznajmiłaś wystawiając język.
-Z MOICH UST nie spróbujesz? No wiesz... - powiedział wystawiając dolną wargę.
-Nie. - uśmiechnęłaś się i zapatrzyłaś się w jego zielone, głębokie oczy.
-Czekaj... - zatrzymał się - Przecież ty nie masz uczulenia na czekoladę kotku! - krzyknął i zaczął gonić cię po całym domu. Biegaliście jak dzieci, w końcu kiedy Harry cię zgubił, zamknęłaś się w schowku. Przyłożyłaś ucho i ręce do drzwi.
-[T.I.]... Wiem, że tu jesteś. - usłyszałaś kroki w twoją stronę. Byłaś już gotowa, żeby wybiec z małego pomieszczenia.
-MAM CIĘ! - krzyknął i otworzył drzwi.
-Wcale nie! - wyskoczyłaś ze schowka i wybiegłaś. Poleciałaś w stronę waszej sypialni, wiedziałaś, że to najdebilniejsze wyjście pod słońcem. Wiadome ci było, że Harry nie wypuści cię z pokoju przez dobrą godzinę.
-I co pani Rooney? Przegrała pani. - powiedział Harry opierając się ramieniem o beżową framugę drzwi, jedząc tabliczkę mlecznej czekolady.
-Nie-e! Kto ci tak powiedział? - oznajmiłaś zdyszana, leżąc na miękkim i wygodnym łóżku.
-Późne popołudnie i chce się pani pieprzyć? Hm... Kuszące. - powiedział przygryzając swoje czerwone usta pełne namiętności.
-Tego też nie powiedziałam. - odpowiedziałaś siadając na kolanach na łóżku.
-Powiedziałaś mi swoim ciałem, kotku. - szepnął seksownie Harry. Zbliżył się do Ciebie, zrywając z siebie koszulkę i ukazując swój wspaniały, wyrzeźbiony tors.
-Ładnie to się tak rozbierać publicznie? - powiedziałaś 'bulwersując' się, zawiesiłaś swoje ręce krzyżując je na piersiach.
-Bardzo, sama się zaraz przekonasz kocie. - odpowiedział swoją słynną chrypką. Stał nad tobą ze złączonymi z tyłu rękoma. Jego delikatne i miękkie loczki muskały twoje czoło. Na sobie miał bokserki (co jest u niego rzadkie), rurki i słynne białe Conversy.
-Och, Harry Styles, dziki i namiętny nastolatek mnie zaraz rozbierze i wyrucha? Ha-ha. Mów dalej, a ja posłucham. - powiedziałaś sarkastycznie.
-To chcesz tą czekoladę, łajzo? - powiedział maksymalnie zbliżając wasze twarze.
-Co jak powiem nie? - uśmiechnęłaś się łobuzersko.
-To musisz pokazać CYYCKII. - ucieszył się jak małe dziecko.
-A co jak powiem 'nie' i nie pokażę?
-To cię do tego zmuszę. - powiedział próbując cię pocałować, lecz odwróciłaś głowę w bok.
-Lokaty Styles mnie zgwałci? No ładnie. - powiedziałaś trzymając Harrego krótko.
-Ale jesteś wredna, [zdrobniale T.I.].
-Harreh, zrozum. Pocałuję cię po raz setny i co ci to da? - spytałaś uparcie zasłaniając rękami dekolt, na który wpatrywał się jak w obrazek.
-Sto pierwszy pocałunek. Ale z jakim zakończeniem. - powiedział przybliżając znów wargi.
-Tak się bawisz? - powiedziałaś zdejmując bluzkę na ramiączkach. Chłopakowi ukazał się twój obfity biust.
-Skarbie... - mruknął odwracając głowę w bok, a ręce dał między twoją talię, gdy leżałaś.
-Kobieta lubiąca seks to nimfomanka, a facet lubiący seks to facet.
-Nie, taki facet to ja. - powiedział Harry całując twój biust.
-Masz coś w kąciku ust. - powiedziałaś i pocałowałaś go z ostrą namiętnością.
-A jednak da się? - powiedział rozpalony Hazz.
-Wszystko się da dla takiego wspaniałego chłopaka jak ty. - odpowiedziałaś z iskierką w oku.
-Teraz mi słodzisz? - powiedział agresywnie, co było mega podniecające.
-Tak. - odpowiedziałaś wpijając się w jego słodkie od czekolady usta.
-Oj, chyba się pogniewamy. Należy się nagana, proszę pani.
-Tak? A co mi grozi? - spytałaś, lecz Harry wbił się w twoje rumiane usta.
-Wstań. - powiedział bezuczuciowym tonem. Dobrze wiedział, że lubisz jak nie jest zbyt grzeczny. Wykonałaś polecenie. Chłopak wtulił się w ciebie, rozpiął twój stanik i zrzucił go gdzieś obok łóżka, zaczął masować twoje piersi. Patrzył w dół, starał nie patrzeć ci w oczy. Uległ. Zbliżyłaś się tak, by nie mógł zrobić nic rękami, przyparłaś jego rozgrzane ciało do zimnej ściany pokoju. Zniżyłaś się i zaczęłaś całować jego umięśniony tors, schodząc niżej rozpięłaś mu guzik od spodni i migiem zsunęłaś mu je do kostek. Kiedy wróciłaś do ust, to on tym razem miał na ciebie działanie, ty byłaś tyłem do ściany. Swoją dużą dłonią złapał cię za szyję, lekko podduszając i zaatakował twoje rozpalone wargi.
-Musisz być tak mało romantyczny? - powiedziałaś ze słodkim uśmiechem.
-A jak chcesz? Nigdy ci nic nie pasuje. Raz: Harry! Mocniej! Raz: Nie! Proszę! Raz: Nie przestawaj! Skąd mam już wiedzieć jak ci się podoba? - powiedział patrząc na twoje usta.
-Więc dzisiejszej nocy ty decydujesz. - powiedziałaś zdecydowanie.
-Dobrze, ale w nocy. Jest dopiero 18-sta. Mamy zaproszenie do Liama i Dan na imprezę. Jasne? Księżniczko?
-Tak panie Styles. - pokiwałaś głową i gwałtownie pocałowałaś go, robiąc mu ochotę na ciebie.
-Tylko nie rób tego specjalnie, skarbie. Dobrze?
-Tak panie Styles.
-Cieszę się, teraz ubierzmy się, czy ty jak chcesz to się przebierz. Ja będę czekał w samochodzie. - powiedział, założył spodnie i koszulkę i wyszedł zadowolony. Skoczyłaś do łazienki zobaczyć co masz w szafie, ubrałaś skąpą, czarną bluzeczkę, kremową, obcisłą miniówkę i czarne wysokie szpilki.
-Możemy jechać? - powiedział uśmiechając się słodko do ciebie Harry.
-Możemy. - powiedziałaś przechodząc mu przed samochodem, kręcąc biodrami.
-Kotku, bo jak będziesz tak robić, to długo nie wytrzymam. - oznajmił oblizując usta i patrząc na twój biust.
-Dobrze, spróbuję. - odpowiedziałaś całując go w policzek. Harry uśmiechnął się, odpalił auto i w kilka minut dojechaliście na imprezę. Była tam Perrie, Elanor, Demi, Zayn, Louis, Niall, Liam i Dan. Sami znajomi, którzy dobrze się bawili, tak jak wy. Perrie siedziała z Zaynem, Elanor całowała się z Louisem, Demi zagadywała do Danielle, która siedziała obok Liama, a Niall wpieprzał chipsy. Trochę się spiliście, lecz za to nieźle się bawiliście. Wszyscy zaczęli tańczyć, oczywiście wy też, poruszałaś się zmysłowo, by podkręcić Harrego. Udało ci się.
-Hej kochana. - powiedziałaś do Danielle. - My musimy już uciekać! Buziaki skarbie!
-Och, szkoda. Ale dobrze, buziaki skarby! - poszliście z Harrym do samochodu.
-Zrobiłaś to specjalnie, prawda? - powiedział chłopak łobuzersko uśmiechając się.
-Tak. - odpowiedziałaś rozpinając guziki koszulki kolejno.
-Kocham Cię. - powiedział łapiąc cię za rękę.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś. Weszliście do domu, Harry przytrzymał twoją dłoń. Wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Prawie rzucił cię na łóżko.
-Pamiętasz co mi obiecałaś kotku? - spytał słodko.
-Pamiętam. - odpowiedziałaś przygryzając dolną wargę. Zerwałaś z chłopaka koszulkę rozrywając ją. Nie myślałaś, że można być bardziej podnieconym, niż teraz. A jednak. Harry doprowadzał cię do szaleństwa, pieszcząc twoje ciało. Zrzucił z ciebie koszulę i miniówkę. Miałaś na sobie tylko cienką bieliznę i szpilki. Za chwilę Harry stał przed Tobą nagi, widząc jego przyjaciela, którego widziałaś już dużo razy, oblizałaś usta, co chłopak zdążył zauważyć. Rozchylił ci nogi, zostały na tobie już tylko szpilki, które mu nie przeszkadzały. Położył się na ciebie, a ty zaczęłaś szybciej oddychać. Całował twoje usta z dzikością i namiętnością. W końcu zatopił się w tobie i włożył swoje delikatne palce do twoich ust, abyś nie jęczała zbyt głośno. Ruszał się do przodu i do tyłu. Pieścił się z tobą. Zrobił teraz tak, że siedziałaś na nim, w fotelu, przodem do jego twarzy. Złapał twoje biodra i mocno opuścił w dół, przy czym sam uniósł się gwałtownie w górę.
-Harry! - krzyknęłaś z rozkoszy.
-Cii... - szepnął i kontynuował. Poruszał się w tobie szybko i nieprzewidywalnie. Każdy jego ruch był szybszy i mocniejszy, byłaś już ku końcowi, co oznajmiłaś chłopakowi. Ten kazał ci przed nim klęknąć. Wiedziałaś dobrze, co chciał. Wzięłaś jego Hazzcondę do ręki i zaczęłaś poruszać w górę i w dół. Słyszałaś jęki wydobywające się z ust twojego 18sto letniego, lokatego chłopaka. Wzięłaś końcówkę jego członka do buzi i lekko zaczęłaś ssać. Słyszałaś tylko pomruki Harrego. Kiedy już prawie osiągnął szczyt, wbił paznokcie w fotel i kazał ci przestać. Złapał twoje pośladki i zrzucając wszystko z szafki usadził cię na niej. Przysunął twoje biodra do niego, odchylił twoją szyję i kazał ci zamknąć oczy.
-Teraz krzycz moje imię, tak głośno jak potrafisz! - powiedział i agresywnie w ciebie wszedł.
-HARRY! HARRY! - krzyczałaś głośno, zaciskałaś przy tym oczy, było ci tak dobrze jak jeszcze nigdy. Czułaś go w sobie, jak szybko się porusza, czułaś wielką przyjemność wraz z chłopakiem. Kilka pchnięć dzieliło was od szczytu. Na koniec wszystkie płyny Harrego znalazły się na twoim brzuchu, chłopak przytulił cię, pocałował i powiedział na ucho.
-Dziękuję skarbie. Jesteś najlepsza.
-Ja również dziękuję. Harry, ty też i to jak. - powiedziałaś wpijając się w rozwarte usta Lokatego.

#18 Imagin Louis (świąteczny) cz.2 +18

Autor: Unknown o 08:57 6 komentarze
#18 Imagin Louis (świąteczny)  cz.2 +18
(koniec cz. 1 #12 Imagin Louis) ( cz. 1 http://fuckmemalik69.blogspot.com/2012/12/18-imagin-louis-swiateczny-cz1.html )
-Nie przejmuj się! Później mu odwieziemy.  – powiedział Louis, zaprosił Cię do środka. Pomógł Ci się rozebrać.
-O! [T.I.]! Jak miło, że przyjechałaś nas odwiedzić! - powiedziała mama Louis'a.
-Tak, szukałam Louisa i wiedziałam, że go tutaj znajdę. - odpowiedziałaś uśmiechnięta. 
(część 2) Chłopak przytulił cię i zaprowadził do salonu.
-Dalej jesteś taka obrażona? - spytał trzymając skrzyżowane ręce na brzuchu.
-Tak. - odpowiedziałaś w rękami na kubku gorącej czekolady, którą zrobiła ci pani Tomlinson.
-Dlaczego?
-Ciekawe kto wywołał tą kłótnie... - oznajmiłaś patrząc się w podłogę.
-Ja... i rozumiem, że... Dobra, biorę auto, jedźmy do domu. Nie chcę, żeby mama to słyszała. Pojadę za tobą, ty oddaj Zaynowi samochód. - powiedział Louis. Zebraliście się, uściskałaś panią Tomlnson. Odwiozłaś auto Zayn'a i wsiadłaś do waszego pojazdu. Tommo patrzył się w przednią szybę i czasami w lusterko.
-Długo będziesz taki obrażony? - spytałaś krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
-Chyba ja powinienem się zapytać.
-Trudno, byłam pierwsza.
-Nie wiem. - odpowiedział mocno trzymając kierownicę i zacięcie patrzeć na drogę.
-To się dowiedz i odpowiedz mi w końcu.
-Jesteśmy - powiedział parkując samochód przed domem. Wysiadłaś trzaskając drzwiami. Louis został w aucie na jakieś 5 minut i wrócił do domu. Poszłaś do siebie, Louis zrobił sobie herbatę i włączył telewizję. Siedziałaś na łóżku i czytałaś czasopisma. W jednym znalazłaś temat 'Louis Tomlinson ma dziewczynę! Mówi, że jest niesamowita!' - mega cię to zdziwiło, zaczęłaś się w to wkręcać. Loui mówił, że nie powie o waszym związku przez długi czas. Najwyraźniej ten czas już minął. 
-LOUI! - krzyknęłaś, miała nadzieję, że cię usłyszy, lecz na marne. Poszedł gdzieś na spacer. Wskoczyłaś w buty i płaszcz, poszłaś w stronę rzeki, tam gdzie przesiadywaliście najczęściej gdy jeszcze nie było śniegu. Znalazłaś go tam. Siedział na jakimś kamieniu i płakał.
-Louis. - powiedziałaś stojąc za nim i wypuszczając parę z ust. 
-Co chcesz? - powiedział chowając głowę w kolanach.
-Ciebie. - odpowiedziałaś.
-Fajnie.
-Jest Wigilia, twoje urodziny, dwa lata temu się poznaliśmy, a ty odstawiasz takie szopki? No dzięki wielkie za takie święta. Myślałam, że już przestałeś być tak dziecinny.
-Nie, nigdy nie przestanę być dziecinny! - powiedział, podbiegł do ciebie z uśmiechem, rzucił na śnieg i zaczął łaskotać. Śmialiście się obydwoje, w końcu ty obróciłaś go na plecy i usiadłaś okrakiem.
-Wygrałam! - powiedziałaś dumna, włosy i czapkę miałaś całą w śniegu.
-Nie prawda! - krzyknął i znów byłaś pod nim. Uśmiechnęliście się do siebie. Louis zbliżył twarz do ciebie, rozwarł wargi i wpił się w twoje usta,namiętnie cię całował.
-Przeprosiny przyjęte śnieżynko? - spytał podając ci rękę, żebyś wstała.
-Tak, Mikołajku. - odpowiedziałaś wystawiając mu język.
-Chodź do domu zmarzluchu. - powiedział, wziął cie na ręce i pobiegł z tobą do domu. Postawił cię przed domem i otworzył ci drzwi.
-Dziękuję - odpowiedziałaś całując go.
-Proszę - powiedział i poklepał cię po tyłku.
-Zboczeniec. - szepnęłaś.
-Ale twój - poruszył brwiami. 
-Haha, chyba już wiem co chcesz robić wieczorem. - puściłaś mu oczko i weszłaś do łazienki. Louis poszedł zaraz za tobą. Kiedy wszedł do łazienki miałaś tylko bieliznę, bo miałaś zamiar wpakować się do wanny. 
-Ej. Zboku. Wyjdź. - powiedziałaś zakrywając piersi.
-Co się zasłaniasz? - powiedział oblizując usta.
-Bo lubię. - odpowiedziałaś złośliwie, pokazując język.
-Mm... Kotku. - wyszeptał.
-Louis, mogę się wykąpać?
-No jasne, czemu nie. Chcesz to mogę nawet z tobą. - powiedział uśmiechając się. 
-W sumie to dlaczego nie. - oznajmiłaś zrzucając ręcznik. Przytuliłaś się do chłopaka i zaczęłaś ściągać jego bluzkę. Odsłoniłaś jego umięśniony tors, chłopak zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie. Złapał cię w biodrach i agresywnie przyciągnął do siebie. Złapał twoje policzki swoimi delikatnymi dłońmi i przybliżył twoje usta do jego. Całowaliście się namiętnie, wasze języki toczyły wojnę. Opuściłaś usta Louisa i zaczęłaś zjeżdżać w dół, pocałunki zostawiałaś na jego szyi i torsie. Uklęknęłaś przed nim i odpięłaś mu pasek od spodni, zaczęłaś je ściągać, z trudem, ale opadły do kostek. Złapałaś za gumkę od bokserek i również zaczęłaś je ściągać. Usłyszałaś szybszy oddech Louisa. Wstałaś ocierając klatką piersiową i brzuchem o Louicondę. Chłopak złapał cię za uda, podniósł i przeniósł na pralkę, która sięgała mu do pasa. Zdjął twoją bieliznę, przysunął cię bliżej niego i zaczął pieścić twoja przyjaciółkę, na początku lekko palcami, a później językiem. Z powrotem wrócił się do twoich ust, rozchylił twoje nogi i zaczął w ciebie wchodzić.
-Louis... - szepnęłaś z rozkoszy, łapiąc bruneta za włosy. Dalej wsuwał się w ciebie, a ty jęczałaś, kiedy prawie wszedł w ciebie do końca zaczęłaś głośno jęczeć. Przyjaciel Louisa był bardzo duży, chłopak zaczął się w tobie poruszać, a ty za każdym pchnięciem krzyczałaś jego imię. Poruszał biodrami w przód i w tył, łapiąc cię za pośladki. Wyszedł z ciebie i zaczął cie pieścić znów językiem. Zeszłaś z pralki i uklękłaś przed Louisem biorąc jego sprzęt do ręki. Końcówkę jego przyjaciela wzięłaś do ust, a ręką ruszałaś w przód i w tył. Nogi chłopaka drżały więc musiał oprzeć się o umywalkę, łokciami się o nią opierał i jęczał twoje imię. Kiedy był już praktycznie przy samym końcu odciągnęłaś się od chłopaka, pocałowałaś go w usta i poszłaś się kąpać do wanny.
-Resztę kotku dokończymy jak wyjdę z wanny. - powiedziałaś.
-No dobrze, będę czekał. - powiedział oblizując usta z twojej słodkiej śliny. Poszedł do sypialni i położył się do łóżka. Wykąpałaś się i poszłaś do Louisa. Odkryłaś z niego kołdrę i usiadłaś na nim okrakiem. Mieliście na sobie bieliznę, a ty do tego jeszcze rozpinaną na guziki białą, prześwitującą koszulę. Tommo uśmiechnął się do Ciebie łobuzersko i zamknął oczy, kiedy ty poruszałaś się na jego kroczu. Otworzył po chwili oczy i przewrócił cię na plecy. Zaczął rozrywać twoją koszulę, zrzucając ją na podłogę. Pieścił twoje piersi i lizał je. Zdjął twoją i swoją bieliznę i zaczął wchodzić w ciebie gwałtownie.
-Louis! Louis! - jęczałaś z rozkoszy.
-[T.I.], [T.I.] - sapał Louis. Przyspieszał swoje ruchy co chwila. Zaczął zaciskać zęby i zamykać oczy. Po chwili doszliście, opadliście zmęczeni na łóżko, a po kilkunastu minutach zasnęliście. Tak minęły wam święta.
 

Imaginy One Direction Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos