poniedziałek, 18 listopada 2013

#41 Niall (+18)

Autor: Unknown o 00:09 36 komentarze
#41 Imagin Niall (+18)
-Nialler,wstawaj. -nachyliłaś się blondynowi nad uchem, kiedy słodko spał.
-Huh? -mruknął cichutko przez sen. - [T.I]? -przetarł piąstkami oczy.
-Tak, to ja. -zachichotałaś cicho.
-Chodź tu. -zrobił smutną minę w Twoją stronę.
-Niall, za dwie godziny mamy być w studiu. -westchnęłaś.
-Proszę, Skarbie. -zrobił podówkę z ust.
-Och, Nialler. -pokręciłaś głową i usiadłaś na jego biodrach. -Co? -zmarszczyłaś nos.
-Chciałem się tylko przytulić. -złapał Cię w pasie i przyciągnął do siebie. -Po co Ci ta koszula? -bawił się guzikami, powoli je rozpinając.
-Horan, nie czas na seks. -mruknęłaś i wstałaś z niego.
-[T.I.], Kotku! -jęknął, zatrzymując Cię. -No chodź do mnie. -oblizal powoli usta.
-Niall! -pisnęłaś i zasłoniłaś oczy dłońmi.
-Chodź, przecież wiem jak to na Ciebie działa. -wstał z łóżka i objął Cię w pasie. -Księżniczkooo. -wymruczał Ci do ucha.
-Hm? -przegryzłaś wargę, kładąc dłonie na jego ręce.
-Będę Twoim księciem, okay? -wziął Cię na ręce.
-Okay, książe Horan. -oblizałaś wargi i wpiłaś się w jego usta, oplatając nogi wokół jego bioder. Chłopak zamruczał cicho, poprawiając Cię. Poszedł z Tobą w stronę łazienki, nie przerywając pocałunku.
-Wow. -zachichotałaś w jego usta - Jak w amerykańskich filmach! -uśmiechnęłaś się szeroko, patrząc w jego błękitne oczy.
-Spokojnie, nie tylko to robią w amerykańskich filmach. -wyszczerzył się w Twoją stronę.
-Nialler! -jęknęłaś.
-Miałem na miejscu romantyczne kolacje, nie wiem o czym Ty myślisz. -zaśmiał się, usadzając Cię na pralce.
-Jasne. -spiorunowałaś go wzrokiem.
-Nie wierzysz mi? -nachylił się nad Twoimi ustami.
-Nie. -pokręciłaś stanowczo głową.
-Czemu? -zrobił podkówkę z ust i położył ręce po obu stronach Twoich bioder.
-Bo nie. -poprawiłaś włosy.
-Wiem, że robisz to specjalnie, żebym Cię całował. -wpił się w Twoje usta, nie dając Ci dokończyć. Wymamrotałaś coś w jego usta, ale po chwili nie sprzeciwiałaś się, czując ciepło jego ust na swoich wargach, złapałaś jego twarz w policzki, gładząc je palcami w dół do szyi, nie przerywając. Chłopak usłyszał wibracje telefonu.
-Czy oni zawsze muszą wybrać odpowiedni moment? -warknął, składając ostatni pocałunek na Twoich ustach. Podszedł do telefonu. -Słucham? -mruknął z poranną chrypką -Tak. Mhm. No tak. Za dwie godziny? Mhm. Pod studiem? -ziewnął -No okay. Pa. -rozłączył się. -Tak jak mówiłaś, Shawty, za dwie godziny. -podszedł do Ciebie i musnął delikatnie Twoją szyję.
-Pół godziny zajmie nam jazda. -westchnęłaś.
-Zdążymy. -wymruczał Ci do ucha.
-Niall... -westchnęłaś kolejny raz.
-Hm? -spojrzał na Ciebie.
-Jak wrócimy, nie teraz, okay? -przegryzłaś wargę.
-Uh... -spojrzał na swoje bokserki. -Mów to jemu. -wyszczerzył się.
-Niall, zboczeńcu. -wymruczałaś, ciągnąc go do siebie za gumkę od jego bokserek.
-Kto to mówi? -uniósł brew ku górze.
-Oczywiście, że ja. -przejechałaś opuszkiem palca po jego bokserkach, wywołując u niego cichy, gardłowy jęk.
-Czy ja mówiłem, że mi to przeszkadza? -wymruczał, zaczynając całować Twoją szyję. Przegryzłaś wargę, czując dreszcze na plecach. Chłopak zjeżdżał pocalunkami na Twój brzuch, schodząc ustami do wewnętrznej części Twoich ud. Wydałaś z siebie cichy jęk, zmieszany z chichotem przez łaskotki. -Wszystko okay? -zaśmiał się cicho, majstrując palcem wokół Twojej bielizny.
-M-Mhm. -wydukałaś, szybciej oddychając.
-To dobrze. -musnął Twoje usta, jedną ręką ściągając z Ciebie bieliznę.
-Bardzo. -wymruczałaś, ciągnąc jego bokserki w swoją stronę.
-Mówiłaś, że jak wrócimy. -przegryzł wargę.
-Zapomnij. -oblizałaś usta, schodząc z pralki, przybliżyłaś się do niego i zsunęłaś jego bokserki, chwytając jego przyjaciela w dłoń. -Okay? -uniosłaś brew do góry, poruszając na nim ręką.
-O-Okay. -odchylił delikatnie głowę do tyłu, przymykając powieki. Zachichotałaś cicho i położyłaś ręce na jego szyi, wpijając się w jego usta. Chłopak cicho zamruczał, kładąc dłonie na Twoich pośladkach, zaczął delikatnie zaciskać palce na nich.
-Niall. -jęknęłaś cichutko. Nialler przegryzł wargę i pociągnął Cię za rękę w stronę prysznica, odkręcił wodę i wciągnął Cię do kabiny, zamykając ją. -Co kombinujesz? -zmierzyłaś go wzrokiem, zatrzymując się chwilowo na jego torsie.
-Zgadnij. -wymruczał Ci do ucha, odwracając tyłem do siebie.
-Pokaż. -wyszeptałaś, przywierając tyłem do jego bioder, cicho jęknęłaś.
-Mhm. -zaczął muskać Twój kark. Wziął w rękę swoją "męskość" i przyłożył do Ciebie. -Już? -wymruczał Ci po cichu do ucha.
-Tak, Niall. -przegryzłaś wargę, opierając się dłońmi o kafelki na ścianie.
-Mhm. -zlapał Cię jedną ręka w pasie i zaczął powoli w Ciebie wchodzić, powodując obustronne jęki.
-Och, Niall. -zaczęłaś się wiercić na jego biodrach, pomagając mu wejść w ciebie do końca.
-O, tak, mała. -wysapał, kiedy czuł Twoje biodra na sobie, złapał Cię w pasie i zaczął rytmicznie poruszać biodrami, odchylając głowę w tył. Zamknęłaś oczy i zaczęłaś obijać się o niego pośladkami.
-Mocniej, Niall. -wysapałaś cicho.
-Na pewno? -musnął Twoją szyję.
-Sto procent. -odwróciłaś się przodem do niego. Chłopak wziął Cię na ręce, owinęłaś nogi wokół jego bioder, czując w sobie jego przyjaciela. -O kurwa. -jęknęłaś, zarzucając ręce na jego szyję. Nialler uśmiechnął się i zrobił w Tobie gwałtowny ruch, głośno przy tym jęczac razem z Tobą. Trzymał Cię za pośladki, poruszając się. Głośno na zmianę jęczeliście, zagłuszając okolicę.
-Horan. -syknęłaś, kiedy mocno się w Ciebie wbił.
-Przepraszam. -musnął Twoją szyję i nachylił się nad Twoimi piersiami, drażniąc językiem Twoje sutki. Spowodował głośniejsze krzyki i jęki z waszych ust.
-O mój Boże, Niall, już! -krzyknęłaś, dochodząc, wbiłaś mocno paznokcie w jego plecy, odchylając głowę w tył. Chłopak doszedł chwilę po Tobie, ciężko oddychając.
-Kocham Cię. -wysapał, opuszczając Cię.
-Ja Ciebie też, głupku. -wtuliłaś się w niego, szybko oddychając.
-Twój głupek. -musnął Twoje włosy, obejmując Cię.
Po kilkunastu minutach wyszliście spod prysznica do salonu, obydwoje ubraliście się i zeszliście na śniadanie, kilka chwil pózniej pojechaliście obydwoje do studia, z uśmiechami na ustach.

Mam nadzieję, że się podobał, wybaczcie za błędy, bo wiecznie piszę na telefonie :D
Podobało się? Skomentuj czy coś.
Buziaki! Zannie :*
PS
Kolejne fanfiction będzie z Zaynem i [T.I] za niedługo. Hejka!

niedziela, 17 listopada 2013

O imaginach.

Autor: Unknown o 15:00 2 komentarze
Pozwólcie, że kolejne imaginy będą z:
-Niallem,
-Zaynem,
-Liamem,
-Larrym.
Miłej nocki!
Zannie <3

Hejka!

Autor: Unknown o 06:09 3 komentarze
Z kim chciałybyście kolejnego imagina? Z Liamem, Niallem czy Zaynem?
Wybaczcie, że nie wymieniłam Louisa i Harrego, po prostu shippuję Larrego i to nie jest blog dla Elounur Shippers, wybaczcie.
Buziaki!
Zannie.

sobota, 21 września 2013

#40 Imagin Larry Stylinson +18 cz. ostatnia

Autor: Unknown o 13:38 11 komentarze
-I chcę tylko tak znać. - mruknął mu w usta i zjechał ręką po jego torsie, młodszy poczuł dreszcze na sobie.
-Czym to się skończy? - przegryzł wargę.
-A co możesz? -spojrzał na niego.
-Co tylko chcesz. - ścisnął jego przyjaciela.
-Harry. - jęknął głośno - Nie wiedziałem, że jestes taki odważny. - spojrzał na niego.
-Mogę się daleko posunąć. - musnął jego usta.
-Jestes bad boyem. - przegryzł mocno wargę.
-Możliwe. - zachichotał i usiadł na jego kolanach.
-H-Harry na pewno? - spojrzał na niego.
-Nigdy nie byłem bardziej pewny. - wpił się w jego usta. Louis cicho jęknął, położył ręce na jego biodrach i podsunął go bliżej.
-Harry to trochę dziwne... Niby znamy się dłuższy czas, ale tak na pierwszym spotkaniu? - przełknął ślinę.
-Zależy Ci na czymś? Bo mi teraz nie. -oblizał usta.
-Nie oblizuj ich. - jęknął.
-Mniej gadaj, więcej rób. - zrzucił z niego koszulkę.
-Harry poczekaj, pójdźmy chociaż do sypialni... -wysapał.
-Więc chodź. - zszedł z niego i poszedł za nim po schodach, patrząc się na jego tyłek, potknął się na ostatnim schodku.
-Trzeba było patrzeć przed siebie. - zaśmiał się Louis.
-Tomlinson. - warknął i przycisnął go do ściany - Chodź do tego pieprzonego pokoju. - syknął.
Louis cicho zachichotał i zaprowadził ich do pokoju. Młodszy wziął chłopaka na ręce i rzucił na łóżko, górując nad Boo, wpił się w jego szyję zostawiając czerwone ślady, starszy pojękiwał co chwila, podniecony. Hazza pozbył się ubrań Louisa, mierząc wzrokiem jego całe ciało, oblizał usta i przejechał ręką po jego widocznym wybrzuszeniu na bokserkach.
-Święty Jezu, Styles gdzie Ty się tego nauczyłeś. - wiercił się pod chłopakiem.
-Shhh... - wpił się w jego usta, wsuwając rękę pod bokserki Louisa, słyszał jak cicho pojękiwał w jego usta, oderwał się od niego z mlaśnięciem, patrząc na twarz pobudzonego Tomlinsona.
-Boże... Harry... Och... - jęczał i wyginał się podczas jego ruchów ręką.
-To nie wszystko. - przejechał językiem po jego wargach.
-Masz rację. - podciągnął bokserki i przerzucił go na plecy, zrywając z niego koszulkę. - O mój Boże. - jęknął, widząc jego umięśniony tors.
-Dalej tygrysie. - zachichotał.
-Ugh. - przegryzł wargę i ugryzł go w szyję, po czym pocałował miejsce. - Tak bardzo Cię teraz pragnę. - wysapał do jego ust.
-Wszystko Twoje. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Wiem. - warknął i zerwał z niego spodnie, zostawiając same bokserki. - Mm. - zamruczał, widząc jego męskość przez cienki materiał, zjechał pocalunkami po jego szyi, torsie, v-linii i dojechał do jego bokserek, ściągając je zębami, zamruczał widząc jego przyjaciela.
-Louis. - jęknął.
-Hm? - oblizał usta i przejechał po nim całym językiem.
-Boże. - jęknął głośno. Louis zachichotał pod nosem i wziął go do ręki, zaczął nią poruszać, dołączył też usta i język, którym drażnił cholernie chłopaka.
-Louis zaraz dojdę. - wiercił się pod nim i ciężko sapał. Chłopak nie zwracał na nic uwagi, po chwili przestał i wrócił do ust chłopaka. - Teraz MY. - przegryzł jego wargę i położył go pod sobą, zerwał jego bokserki i rozłożył jego nogi. Lou odchylił głowę do tyłu, kręcąc się z podniecenia.
-Mogę? - spojrzał na niego.
-Pieprz mnie. - wyjęczał, ledwo przytomny. Harry uśmiechnął się pod nosem.
-Chwila. - wsunął palec w usta i oblizał, przyłożył do chłopaka i zaczął wsuwać, powoli dołączył drugi, powodując głośne jęki i krzyki. - Shhh. - musnął jego usta kilkakrotnie i przyłożył swojego przyjaciela do chłopaka, zaczął powoli w niego wchodzić, powodując obustronne jęknięcia.
-Jezu, Harry. - krzyknął, wyginając się lekko.
-Przepraszam, spokojnie. - muskal jego szyję, by go rozluźnić. Zaczął ruszać w nim biodrami, krzycząc głośno jego imię. Louis ściskał pościel w dłoniach. - Możesz mnie drapać. - wysapał mu do ucha. Lou położył ręce na plecach Harrego i z każdym pchnięciem wbijał w niego mocniej paznokcie.
-Kurwa Harry. - wił się pod nim, zaciskając powieki i usta. - Mocniej. - wysapał w jego usta, Hazz zaczął szybko poruszać biodrami.
-Louis, Louis. - jęczał coraz głośniej, czując, że jest już bardzo blisko.
-Dalej H-Harry. - wydusił z siebie. - Dojdź we mnie. - przyciągał go do siebie i ruszał biodrami w przeciwną stronę, niż młodszy.
-Nie ma być tylko mi dobrze. - wpił się w jego usta i błyskawicznie znalazł się na chłopaku, usiadł na jego przyjacielu, nie zważając na ból.
-Słodki Jezu. - odchylił głowę w tył i zaczął poruszać biodrami we wszytkim strony. - Harry. - sapał ciężko i zlapal chłopaka za biodra, regulując jego szybkie ruchy.
-Dawaj słońce, zrób to dla mnie. - zaciskał powieki, unosił się i opadał na jego przyjacielu.
-Harry już! - wrzasnął, zaciskając dłonie na jego biodrach. Młodszy usiadł mocno na nim i krzyknął jego imię, kiedy poczuł wszystko w sobie.
-Mój Bóg seksu. - wymruczal mu do ust i musnął je namiętnie.
-Kocham Cię, człowieku. - wtulił go w siebie, obejmując czule.


Tak się kończy matematyka z "Marcelem" :3
Mam nadzieję, że podobało się wam!
Buziaki i dobranoc!
Zannie <3

środa, 4 września 2013

#39 Imagin Larry Stylinson +18

Autor: Unknown o 14:49 11 komentarze
#39 Imagin Larry Stylinson +18
Wybaczcie mi za wszelkie błędy, mam wszystko na telefonie.
-Dobrze, chodź. - ruszył zdziwiony w stronę drzwi, wszedł za chłopakiem. - Co Ci się stało? Dlaczego udajesz?
-Nie wiem. - usiadł na krześle i wzruszył ramionami. - Tak jest mi lepiej, przynajmniej nikt nie chce ze mną być. - mruknął.
-O co w tym wszystkim chodzi? - spojrzał na niego.
-Po prostu wolę być kujonem, wolę siedzieć sam, niz byc otoczonym przez ludzi. - westchnal, bawiąc sie palcami.
-Ouch... Rozumiem. - skinal głową.
-Więc w którym momencie miałem Ci pomoc? - spojrzal na niego.
-Chwila. - podbiegł na górę po książki z matematyki i zbiegł do chłopaka. - Jestem. - przeczesał włosy dłonią, oblizując usta. Lokaty wpatrzył się w niego jak zaczarowany. - Marcel? -pomachał dłonią przed jego oczami.
-Huh? - potrząsnął głową. - Ach, matematyka. - uśmiechnął się delikatnie. -Więc pokaż w czym masz problem. - skinal głową.
-Trochę nie będę mogl sie skupić. - westchnal.
-Dlaczego? - oblizał usta.
-Będę myślał kim naprawdę jesteś.
-Mam Ci pokazać? - spojrzal na niego niepewnie.
-Jasne. - wyszczerzył się
Harry poczuł mocne bicie serca w klatce piersiowej, wstał i ustał nad starszym, przegryzając wargę.
-Na pewno tego chcesz? - przełknął ślinę.
-Och, tak. - wywrócił oczami. - Mogę Ci nawet zapłacić, tylko powiedz, jestem ciekaw.
-Okay. - poczuł zimno, ogarniające go, czuł szybsze bicie serca, nachylił się nad chłopakiem i wpił się w jego usta. Po chwili oderwał się od niego i wybiegł z domu.
-Harry! - krzyknął i zerwał się, łapiąc go za rękę przy drzwiach.
-Louis, przepraszam, naprawdę, ja... Ja nie chciałem, nie powinienem tego zrobić. - stresował się. Louis zamknął drzwi, przysuwając się do niego, Harry przełknął ślinę i zamknął oczy.
-Proszę, nie bij mnie. - zacisnął powieki.
-Nie będę. - pokręcił głową i przycisnął go do ściany, wpijając się agresywnie w jego delikatne usta. Przestał po kilkunastu sekundach.
-Lou? - spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem i przegryzł wargę, Louis oddychał kilka milimetrów od ust Loczka.
-Słucham? -spojrzał mu w oczy. 
-To było dziwne. - położył niepewnie ręce na jego biodrach.
-Ale podobało mi się to. - oblizał usta i podszedł do krzesła. - Nieważne, muszę coś zrobić z tą matematyką, w końcu sie nauczyc.
-Louis... - przegryzł wargę.
-Hm? - odwrocił sie do niego przodem.
-Bo... Podobasz mi się. - wyszeptal. - Od samego początku...
-Chodź. - zasmial sie cicho.
-Okay. - westchnal i podszedł do niego, z opuszczoną głową. Louis polozyl ręce na jego szyi i przysunal go do siebie. Curly usmiechnal sie i wpił sie w jego usta. Calowali sie przez kilka minut, co chwile poglebiajac pocałunek.
-Harry. - jęknął.
-Przepraszam. - odsunął się od niego. Lou zasłonil twarz dlonmi.
-Pobudziłeś mnie. Jesteś chłopakiem, a... Kurwa. - westchnął. Harry podszedł do niego, oblizując usta i kręcąc biodrami. - Harry. - zamknął oczy.
-Juz znasz mnie inaczej, prawda? - spojrzal na niego, oblizując usta.
-I chcę tylko tak znać. - mruknął mu w usta i zjechał ręką po jego torsie, młodszy poczuł dreszcze na sobie.
-Czym to się skończy? - przegryzł wargę.
-A co możesz? -spojrzał na niego.
-Co tylko chcesz. - ścisnął jego przyjaciela.
-Harry. - jęknął głośno - Nie wiedziałem, że jestes taki odważny. - spojrzał na niego.
-Mogę się daleko posunąć. - musnął jego usta.



Część dalsza nastąpi :)
Starałam sie napisać jak najszybciej, powinnam juz spac, ale wiem, ze nienaeidzilibyscie mnie, gdybym nie napisała.
Zannie <3






wtorek, 27 sierpnia 2013

Jeżeli chodzi o imaginy.

Autor: Unknown o 15:52 2 komentarze
Przepraszam Was kolejny raz, że tak późno dodam posta z Larrym, dokończe imagin z Harrym etc.
Nie chce, żebyście byli na mnie źli. Ja po prostu nie mam czasu, siły ani humoru na imaginy, ktore sprawiają Wam przyjemność. Teraz szkoła, więc nie wiem co ile będę wchodzić na bloga.
Jak widzicie zostałam sama :) Nikt wiecej nie prowadzi tego bloga, cały czas tylko ja, bo to, bo tamto, sramto.
Ide spac, nie gniewajcie sie na mnie, staram sie :(

Dobranoc, Skarby!
Zannie.
 Tak na poprawienie nastroju, idealny Boo:


środa, 31 lipca 2013

#38 Imagin Larry Stylinson +18 cz.1

Autor: Unknown o 13:47 17 komentarze
#38 Imagin Larry Stylinson +18 cz.1
(nie istnieje 1D)
Ostatnia klasa liceum, uczniowie siedzą w ławkach, oczywiście nie Louis Tomlinson. Louis, który prawie nie zdał, ten, którego boją się uczniowie.
-Numerek 19 do odpowiedzi, Louis, proszę. - wypowiedziała nauczycielka z okularami na nosie.
-Mhm. - przewrócił oczami i zdjął nogi z ławki, powolnie podchodząc do biurka. Każdy w klasie zwracał uwagę tylko na niego, jedynie Marcel James siedział nosem w kartkach, zapisując wszelkie notatki, największy kujon w szkole.
-Więc oblicz ten przykład, Tomlinson. - mruknęła i pokazała na zadanie w książce, chłopak leniwie podszedł do tablicy i zapisał na tablicy przykład. - Teraz oblicz. - uśmiechnęła się.
-Nie umiem. - mruknął obojętnie, czuł na sobie kilkanaście spojrzeń z klasy, szczególnie wiecznie rozgadanych blondynek, niesamowicie w nim zakochanych.
-Jak to nie umiesz? - skrzyżowała ręce na piersiach, zsuwając niżej okulary. - Tomlinson uczysz się tego kolejny rok, przecież to podstawa. - mruknęła oburzona.
-Ale nie umiem. - przewrócił oczami i wsunął ręce do kieszeni, uciekł wzrokiem na zegarek.
-Więc siadaj, kolejna jedynka Louis, jeżeli jej nie poprawisz, obawiam się, że nie zdasz. - podsunęła okulary wyżej, otwierając dziennik, wzięła do ręki długopis i spojrzała na niego.
-Dobrze. - westchnął, siadając obojętnie, ale pewnie w ławce.
-Właśnie niedobrze, wezwę po raz kolejny rodziców! - podwyższyła głos. - Och, przecież mamy w naszej klasie najlepszego ucznia w szkole! - uśmiechnęła się. - Marcel. - zwróciła się do chłopaka przed nią.
-Tak? - spojrzał na nauczycielkę, odpowiadając cichym głosem.
-Mógłbyś udzielić koledze korepetycji z matematyki? - spojrzała na Tomlinsona.
-Oczywiście. - skinął głową, bawiąc się ołówkiem między palcami.
-Co proszę? - skrzywił się Louis, patrząc na chłopaka. - On ma mnie czegoś uczyć? - zaśmiał się.
-Louis, bądź milszy. - mruknęła nauczycielka. - Och. - usłyszała dzwonek - Jesteście wolni, pamiętajcie o poniedziałkowym sprawdzianie, do widzenia. - wyszła z klasy, a za nią uczniowie, został Marcel, który zdenerwowany się pakował oraz Louis, który wrzucił obojętnie książki do szafki.
-Więc Marc. - spojrzał na niego i podszedł pewnie.
-M-Marcel. - zająkał się, spuszczając wzrok - Tylko proszę nie bij mnie. - mruknął cichutko, wkładając piórnik do plecaka.
-Nie mam zamiaru Cię bić ani Ci grozić, Marcel. - mruknął - Więc... Och, sam nie wierzę, że to mówię. - przetarł twarz dłonią - Mógłbyś dzisiaj udzielić mi tych pieprzonych korepetycji z matematyki? - patrzył na niego - Nie bój się, patrz na mnie przecież nic Ci się nie stanie. - wywrócił oczami. "Boże co za ciota" pomyślał w środku.
-Tak, tak, mógłbym o sie-siedemnastej? - wstał po drugiej stronie ławki, zakładając plecak na siebie.
-Tak. - wzruszył ramionami. - Tutaj masz mój numer. - sięgnął po długopis z biurka i pierwszą, lepszą kartkę, zapisał i wręczył mu.
-Dziękuję. - uśmiechnął się, dotykając jego dłoni, zabrał ją błyskawicznie i schował numer do kieszeni spodni.
-Mhm. - pokiwał głową. - To do za dwie godziny, Marcel. - mruknął i wyszedł z klasy.
-O mój Boże, Louis Tomlinson dał mi swój numer. - wyszeptał do siebie, uśmiechając się.
Louis wyszedł ze szkoły, skierował się do swojego domu, wsuwając ręce do kieszeni jeansowej katany.
-Hej! Louis! - krzyknął jakiś damski głos.
-Co kurwa. - mruknął do siebie, odwracając się. - Co chcesz? - spojrzał na blondynkę przed sobą.
-Chciałbyś się dzisiaj ze mną umówić? - zatrzepotała rzęsami, słodko się uśmiechając.
-Nie mam dzisiaj czasu. - mruknął i ruszył przed siebie.
-A jutro? - krzyknęła za nim.
-Też nie, jestem już zajęty. - skłamał, odchodząc.
To była dziewczyna z jego klasy, niesamowicie się w nim kochała, lecz Louis miał już inną na oku, ku jej nieszczęściu.
Marcel wyszedł ostatni ze szkoły, bał się łobuzów, którzy wiecznie chcą go atakować, bić, wyzywać, nigdy nie miał w nikim wsparcia, nie miał w szkole przyjaciół.
Louis doszedł do domu około szesnastej, zamknął drzwi na klucz i rozłożył się w salonie, zasnął przed TV.
Marcel poszedł powoli do domu, zjadł obiad i wziął prysznic.
-W końcu mogę być sobą. - mruknął i ułożył swoje włosy w loki, założył luźną, białą koszulkę i czarne rurki, wyszedł z domu i wziął telefon w dłoń, wystukał numer do Louisa.
-Kurwa. - mruknął, czując wibracje, odebrał telefon. - Słucham? - odchrząknął przez telefon.
-Tutaj Marcel, idę do Ciebie, mógłbyś wyjść przed dom? - przegryzł wargę.
-Tak, już wychodzę. - westchnął, ruszając w stronę drzwi.
-To do zaraz. - uśmiechnął się do telefonu i rozłączył się.
-Mhm. - schował telefon do kieszeni, wychodząc przed dom, czekał na schodach, bawiąc się palcami, zauważył z daleka lokatego chłopca, idącego w jego stronę, zmrużył oczy. - Kto to do cholery. - uniósł brew ku górze i oblizał usta i patrzył się na postać, uciekł wzrokiem na swoje palce, bawiąc się nimi.
-Cz-cześć Louis. - przegryzł wargę, patrząc na niego.
-uniósł głowę do góry - Przepraszam, ale kim jesteś? - spojrzał na niego. "Cholera, to ta postać" pomyślał.
-Marcel. - skinął głową, uśmiechając się.
-Jaki Marcel? - skrzywił się i ustał naprzeciwko niego.
-Miałem Ci pomóc w matematyce, więc chodź. - uśmiechnął się.
-Ale miał tutaj przyjść Marcel z mojej klasy, a nie Ty, wybacz, ale coś Ci się pomyliło. - spojrzał na niego.
-Och, Louis przestań, to j-ja, Mar-Marcel. - mruknął - Widzisz? Ja tylko udaję. - wzruszył ramionami.
-Serio? - przypatrywał się mu.
-Tak, chodź, pomogę Ci coś z tą matematyką. - westchnął.
-Dobrze, chodź. - ruszył zdziwiony w stronę drzwi, wszedł za chłopakiem. - Co Ci się stało? Dlaczego udajesz?
-Nie wiem. - usiadł na krześle i wzruszył ramionami. - Tak jest mi lepiej, przynajmniej nikt nie chce ze mną być. - mruknął.
-O co w tym wszystkim chodzi? - spojrzał na niego.
CZĘŚĆ DALSZA NASTĄPI WKRÓTCE :)
Całuje Was - Zannie <3

czwartek, 25 lipca 2013

ZANNIE'S BACK.

Autor: Unknown o 08:44 3 komentarze
Więc wróciłam do was moi kochani, mam pomysł na imagina, natchnęło mnie: http://sphotos-c.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/1069125_360458004057006_38508212_n.jpg :3
Szkoda mi Was zostawiać...
Będę czasem tutaj wpadać, uważajcie!
Zannie :)

wtorek, 9 lipca 2013

JEŻELI CHODZI O KONIEC Z IMAGINAMI

Autor: Unknown o 14:40 2 komentarze
Kicie moje najpiękniejsze, najukochańsze i najcudowniejsze.
Kocham Was, bardzo, bardzo mocno i przepraszam.
Mogę oddać komuś tego bloga, ale komuś, komu ufam, albo chociaż znam z Twittera.
Chcecie? Piszcie na http://ask.fm/sheeranGod albo na Twitterze: @MyHeroineLarry.
Ogólnie myślałam też, żeby skończyć z Twitterem czy Askiem.
To chyba na tyle ode mnie.
Kocham Was i przepraszam po raz kolejny, że przestaję pisać imaginy.
Już dawno Was nimi zawiodłam, ostatnie były beznadziejne.
Ech.
Będę tęsknić.
Piszcie o przejęciu bloga.



Na zawsze - Wasza Zannie.

piątek, 14 czerwca 2013

koniec z imaginami

Autor: Unknown o 13:38 14 komentarze
koniec z imaginami, więcej nie napiszę.
dziękuję, dobranoc
@myheroinelarry
www.ask.fm/sheeranGod

piątek, 31 maja 2013

O TYCH NOMINACJACH

Autor: Unknown o 08:28 1 komentarze
Ej, wiem, że kochacie mój blog i tak dalej, ale ja nie mam czasu na takie rzeczy jak te całe Awards, przepraszam.
Zannie.
TUMBLR: www.myheroinelarry.tumblr.com
TWITTER: @MyHeroineLarry
FACEBOOK: fb.com/zanniemalik69
INSTAGRAM: www.instagram.com/zanniemalik69
<3 Macie kilka gifów, haha:
imageimage








imageimageimageimageimage
:)

czwartek, 30 maja 2013

#37 Imagin Larry Stylinson +18

Autor: Unknown o 14:20 26 komentarze
#37 Imagin Larry Stylinson +18
H: LouLou! Wróciłem! *wszedł do domu z zawieszonymi torbami z zakupami na rękach* Lou? *położył wszystko na stole, rozglądając się po domu* 
*Boo siedział na laptopie z założonymi na uszach słuchawkami, sprawdzał różne strony, na każdej było coś o Elounur, coś ścisnęło go w gardle lecz nie mógł nic zrobić, to umowa, musi tak być* 
H: Skarbie! Gdzie jesteś? Tęskniłem, wychodź *przegryzł wargę i wchodził po schodach* 
*Tommo zaczął cicho łkać, odrzucił laptopa na bok i słuchał smutnych piosenek, zgryzł wargę i schował twarz w dłonie, przygasił światło* *ukochany zobaczył łzy na jego policzkach, stanął w drzwiach* 
H: Słońce? *przegryzł wargę i podszedł do niego* B-Boo? *zająkał i zdjął słuchawki z uszu* Co się stało?! 
L: E-Elounur, to wszystk... 
H: Ciii *złapał jego twarz w dłonie i popatrzył mu w oczy* Jestem z Tobą. *uniósł kącik ust do góry* 
L: Kocham Cię i nie przestanę, nigdy *zacisnął powieki* 
H: Proszę Cię, nie płacz Tommo *wpił się w jego usta i wsunął koniuszek języka między jego wargi, starszy rozłożył nogi i położył na sobie chłopaka, nie przerywając pocałunku* 
L: Jesteś dla mnie wszystkim co mam *zaszlochał* 
H: Jestem przy Tobie *złożył pocałunek na jego ustach* 
L: Dziękuję, po raz kolejny *spojrzał na niego cały zapłakany*
H: Zrób coś dla mnie, nie płacz. To jedyne czego chcę *wymruczał mu milimetry od ust* 
L: Zgoda *otarł łzy i uśmiechnął się* 
H: Widzisz? To nie było wcale trudne *zachichotał* 
L: Shh... *złapał go za biodra i gwałtownie przełożył go na plecy* 
H: Co to ma być? Panie Tomlinson? Pan jest świadomy, że mogłem sobie zrobić krzywdę?*zrobił minę szczeniaczka*
L: Zamknij się *zachichotał i usiadł na nim okrakiem* 
H: Czyżby pan miał lepszy humor? *wyszczerzył się* 
L: Tak *uśmiechnął się łobuzersko i przegryzł wargę* 
H: Mam się bać dzisiejszej nocy? 
L: Oprócz tego, że będziesz błagał o litość to nic takiego *zachichotał* 
H: LouLou bawi się w gangstera? *zaśmiał się i oblizał usta* 
L: Ja jestem gangsterem, masz prawo się bać *spoważniał* 
H: Tommo? *wbił się w poduszkę* 
L: Louis Tomlinson *syknął* Jasne? *uśmiechnął się*
H: To ja się tak strasznie bałem, że moje słońce będzie smutne i załamane, a co teraz widzę? Widzę groźnego dwudziestolatka *mruknął* 
L: Nie boisz się mnie z tego co widzę *uniósł brew* Zrobimy inaczej. Czekaj tutaj chwilę *uśmiechnął się zadziornie, zszedł z niego i ruszył na dół* 
H: L-Louis? *zadrżał mu głos* Boję się *zachichotał, szepcząc* 
L: Leż tak jak byłeś, Styles! *krzyknął z dołu łapiąc linę w rękę zamknął szufladę i udał się ku górze, przed drzwiami zdjął z siebie spodnie i rozpiął koszulę, ukazując tors* 
L: Szykuj się, Styles *zaśmiał się gardłowo* 
H: Louis? *przegryzł wargę* 
L: Shh... *zachichotał pod nosem i wszedł do pokoju z kowbojskim kapeluszem na głowie, rozpiętą koszulą i grubą liną w ręce* 
H: Kurwa *jęknął i przegryzł mocno wargę* 
L: Och tak, jeszcze się najęczysz *przegryzł wargę i usiadł na nim, zdejmując z niego bluzę i resztę ubrań* 
H: Zrobisz mi coś? Mam się naprawdę bać? *powiedział z lekkim lękiem w głosie* 
L: Już Ci powiedziałem *powiedział ze sznurem między zębami, zaczął go rozplątywać* 
H: Będziesz mnie ujeżdżał? *zaśmiał się* 
L: Zamknij te swoje idealne usta, Styles *nachylił się nad nim i przycisnął jego szyję, powodując chwilowy brak oddechu u chłopaka* 
H: Tomlinson *jęknął* 
L: Shh *syknął i zerwał z niego koszulkę* 
H: Jak tak dalej pójdzie, to nie będę miał już żadnych ubrań w szafie *jęknął* 
L: Cicho, kurwa! *warknął i wziął jego rękę, przywiązał do jednego rogu łóżka, następnie zrobił to z drugą ręką i nogami* 
H: L... *zatrzymał się i zacisnął powieki* 
L: *uśmiechnął się łobuzersko i zaczął się ocierać coraz mocniej o chłopaka, powodując jego erekcję w krótkim czasie* 
H: Louis!*jęknął głośno* 
L: Muszę chyba coś z tym *wskazał na jego usta* zrobić, mają milczeć *burknął i ponownie zszedł na dół* 
H: Zabiję Cię jak mnie stąd uwolnisz! *wrzasnął* 
L: *zaśmiał się szyderczo i wziął do ręki chustkę, wbiegł po schodach i usiadł twardo na chłopaka, wziął jego głowę w rękę, obwiązał dookoła, zakrywając usta ukochanego* 
L: Teraz już nic nie powiesz *zachichotał i wymruczał mu do ust, położył ręce na jego piersiach, utrzymał się i zaczął płynnie ruszać biodrami* 
H: *młodszy chłopak giął się pod nim i jęczał przez chustę* 
L: Och tak *zachichotał i ocierał się mocno przez cienki materiał bokserek obydwu*
L: Hm... Sądzę, że tak będzie lepiej *uśmiechnął się zadziornie i zdjął z siebie koszulę, kapelusz i bokserki, z chłopakiem zrobił to samo, obydwoje byli już nadzy* 
H: *próbował krzyknąć przez zawiązane usta* 
L: Nie da się *zerwał z niego chustkę, wpił się namiętnie w jego usta, przegryzł jego wargę i pociągnął do siebie*
H: Tomlinson! Nienawidzę Cię! *wrzasnął i pociągnął go za włosy do siebie, wpił się w jego usta*
L: Wiem *zaśmiał się i gwałtownie usiadł na chłopaku, zaczął go ujeżdżać, powodując krzyki obydwojga z nich, jęczeli jeden przez drugiego*
H: Tomlinson! Nie wytrzymam! Zaraz dojdę, Louis! *jęczał bez przerwy* 
L: O to mi chodzi *wyprostował się i unosił się na nim, powodując głośne skrzypienie łóżka* 
H: Louis, kurwa mać! 
L: Shh *jęknął i ruszał płynnie biodrami* 
H: Louis już! *wrzasnął i zgiął się w pół, w tym samym momencie łóżko się złamało* 
L: Co to miało być? *zaśmiał się i nie przestawał ruchów w dalszym ciągu* 
H: P-połamałeś ł-łóżko *sapał przez jęki* 
L: Połamaliśmy *zachichotał i wykonał jeden, energiczny ruch, powodując, że Harry doznał orgazmu* 
H: TOMLINSON! *wydarł się i wygiął w pół pod chłopakiem, zacisnął mocno wargi i opadł bezwładnie na łóżko, chłopak położył się na nim* Louis, to było najlepsze czego mogłem doznać *wysapał w jego szyję* 
L: Cieszę się, że mogłem Cię zadowolić *zachichotał i okrył ich kołdrą, po chwili zasnęli w swoich objęciach*


_________________________________________________________________________


Więc to jest moje... Wiadomo co z Larrym :D Pisałam na żywca na Twitterze (( @MyHeroineLarry )) powodując ponad 100 interakcji ;-;
Podobało się wam? :)

sobota, 27 kwietnia 2013

A więc dostałam sobie pytania:

Autor: Unknown o 07:59 3 komentarze
Pytania te skierowane są do mnie od http://hi-we-are-1d.blogspot.com/ trochę się zdziwiłam, ale proszę, odpowiedzi :D :


1.Ile masz lat ?

Um. Urodziny mam 28 listopada ;) A lat skończę 14 {nie śmiejcie się i tak byście mi nie uwierzyli przy 181cm wzrostu ;-;}

2.Ulubiona kreskówka z dzieciństwa?

Nie miałam, a jak już to nie pamiętam ;)


3.Ulubiona piosenka.


4.Dlaczego stałaś się Directionerką?

Hah, zobaczyłam takiego pięknego Malika i pokochałam Liama, Nialla, Harrego i Louisa na dodatek ;)

5.Kogo najbardziej lubisz z One Direction?


True Directioner kocha wszystkich, tak naprawdę nie mogę pisać, któregoś z nich na końcu, to jakoś tak... nie directionerskie :c


6.Które powiedzenie chłopców najbardziej lubisz ?

"I love you, Harry" - Louis Tomlinson <3


7.Od kiedy jesteś Directionerką?


Od 12 stycznia 2012, urodziny Zayna, haha.


8.Ulubiona książka.


Nie mam, ogólnie nie czytam zbyt wiele.


9.Którą z dziewczyn chłopaków najbardziej lubisz?


Danielle.


10.Czy wstydzisz się tego, że jesteś Directionerką?


Taka 'Directionerka' to fanka, a nie Directioner. Nie wstydzę się.


11.Miałaś już kiedyś blogi


Oesu haha. Tak, miałam.


Nie czytam jakoś blogów i raczej nie będę nominowała, ale w nagrodę będę się starać dokończyć w końcu imagin z Hazzą, kckc.
Zannie <3

piątek, 12 kwietnia 2013

#36 Imagin Zayn +18

Autor: Unknown o 14:00 16 komentarze
#36 Imagin Zayn +18
Wstałaś rano, nie było go obok Ciebie. Wystraszyłaś się. Wzięłaś komórkę. Szybko wystukałaś jego numer.
-Zayn? Gdzie jesteś? - powiedziałaś zaspana.
-Wrócę do Ciebie kicia, za chwilkę, nie denerwuj się.
-Dobrze kochanie, czekam. Tylko szybko.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - rozłączył się. 
Ciekawiło Cię co Twój Bad Boy znów kombinuje, z rana. O 12. Minęło kilka minut, słyszysz jak idzie w Twoją stronę.
-Rozbierzesz się sama czy mam Ci pomóc? - zapytał z zadziornym uśmiechem, opierając się o framugę drzwi.
-Chodź do mnie skarbie, tęskniłam te kilka godzin bez Twoich ramion.
-To teraz mówisz na to 'ramiona'? Trochę dziwnie to zabrzmi. Wejść w Ciebie moimi... niee. Odkryj się, zaraz przyjdę, idę zapalić. - powiedział słodko. 
Co w nim takiego było, że się zakochałaś? Naprawdę był taki jeden, jedyny szczególny? Nie zapominałaś czasami o Louisie, z którym byłaś wcześniej. Zayn się strasznie denerwuje, kiedy widzi Ciebie u jego boku, niesamowicie. Boo Bear pisze do Ciebie bez przerwy smsy, przychodzi do was, nie daje wam spokoju. Czasami macie kilka godzin dla siebie - jak śpicie. Ale to nie teraz, kiedy wzrasta napięcie. Kiedy idzie do Ciebie mężczyzna, którego pożądają tysiące dziewczyn. Kocha tylko Ciebie, szkoda, że nie Ty tylko jego. 
Położył się obok Ciebie, czuć było od niego fajkami i ostrą gumą miętową. Przytuliłaś się do niego.
-Chcesz się tylko tulić?
-Może.
-Nie chcesz czegoś więcej?
-Nie chcę.
-Ze mną?
-Nie chcę.
-Z kim? Z Louisem?
-Zayn! Nie rozumiesz, że z nim nie jestem i go nie kocham?!
-Bądź szczera. Nie kłam mnie. Wiem, że go kochasz.
-Sam szukasz problemu! - wstałaś z łóżka i poszłaś się ubrać. Stał pod łazienką.
-T.I. otwórz mi, bo sam wejdę.
-Daj mi spokój, przecież kocham Louisa.
-T.I., przecież ja żartowałem.
-Tak?! Jakoś inaczej to odebrałam.
-Wpuść mnie.
-Po co?
-Bo chcę Cię.
-Aaa, czyli standardowo, chcesz tylko poruchać, po to Ci jestem?
-W ciąży jesteś, że tak marudzisz?
-Wal się!
-Chcę z Tobą.
-Daj sobie spokój.
-Nie mogę, kocham Cię. Przecież i tak wyjdziesz, a ja i tak Cię dorwę.
-Wyjdę oknem. - powiedziałaś malując rzęsy.
-I tak Cię złapię.
-Nie złapiesz.
-Zakładasz się?
-O co?
-Kupię Ci nową sukienkę jak Cię nie złapię.
-Nie bawię się w to, bo wygrasz. - powiedziałaś otwierając drzwi. Rękami oplotłaś jego szyję, przyciągnęłaś jego głowę do siebie, położył swoje ręce na Twoje biodra.
-A tak bardzo mnie nie chciałaś. - powiedział.
-Chcesz mnie czy nie?
-Nie. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-To nie. - rzuciłaś, odwróciłaś się i poszłaś w stronę drzwi.
-Będziesz się ze mną tak bawić? - spojrzał na Ciebie Mulat, bez koszulki, w samych bokserkach, oblizał usta i przybliżał się powoli do Ciebie.
-Myślisz, że dostaniesz tego czego chcesz?
-Sam sobie wezmę. - powiedział i przycisnął Cię do ściany.
-Będziesz mnie gwałcił?
-Ty się nie zgodzisz?
-Nie zgodzę się.
-Nigdy bym tego nie zrobił nikomu, żadnej kobiecie.
-Gej... - mruknęłaś cicho pod nosem.
-Co powiedziałaś? - podniósł głos i przeniósł Cię na łóżko, był nad Tobą.
-Nic.
-Pokazać Ci, że nie jestem gejem?
-Będziesz mnie pieprzył? Och, ale wyjaśnienie.
-Powiedziałem czym?
-Pokaż mi, a nie mówisz. - pocałowałaś go. Uniósł Cię bliżej siebie, całował po brzuchu i zjeżdżał coraz niżej, wiłaś się pod nim.
-Może jednak wolisz Louisa?
-Zamknij się.
-Porozkazujesz mi dzisiaj? Zabronisz?
-Nic Ci nie zabronię, pamiętaj, że kocham Ciebie, a nie Louisa.
-Pokazać Ci, że kocham tylko Ciebie?
-Ostatnio mi tak pokazywałeś, że krzyczałeś głośniej ode mnie.
-Kocham Cię, nic już nie mów. - wbił się w Twoje usta, zabolało Cię to, od razu wiedziałaś, że Zayn dzisiaj nie będzie delikatny.
-Czyli nie mogę jęczeć?
-Możesz, musisz. Ale oprócz tego nic.
-Dobrze, Panie Malik.
-Cicho, Pani Malik. - pocałował Cię, zaczął zrywać z Ciebie ubrania. Zastanawiał się po co się ubierałaś. Zsunął z siebie powoli bokserki, miałaś dreszcze, pragnęłaś go. Wszedł w Ciebie tak szybko, że nie wiedziałaś czy masz jęczeć, krzyczeć czy wbijać w jego plecy paznokcie. Robił wszystko strasznie szybko, jęczałaś, sapałaś i krzyczałaś razem z nim, poruszaliście się w jednym tempie, czułaś go w sobie. Złapałaś go za włosy i ciągnęłaś w swoją stronę. Krzyczałaś, żeby nie przestawał.
-Zayn jeszcze chwilę i dojdę! - jęczałaś, a on momentalnie zwolnił. - Proszę, nie rób tego, Zayn, chcę szybciej.
-Daj mi chwilę, zaraz skończymy obydwoje. - pocałował Cię w szyję. Po chwili skończyliście obydwoje.
-I co? Dalej sądzisz, że Louis jest lepszy.
-Nigdy, kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Trzeba wstawać, trochę już 13...
-To wstawaj pierwszy, ruchaczu.
KONIEC :)
TWITTER: www.twitter.com/zanniemalik69 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#35 Imagin Harry cz.2 {będzie 3 część}

Autor: Unknown o 15:12 9 komentarze
#35 Imagin Harry cz.2 {będzie 3 część}
- Chodź ze mną. - powiedział, wstałaś, złapał Cię za rękę, szliście boso po ciepłym piasku.
- Gdzie idziemy?
- Ufasz mi?
- Widzę Cię pierwszy raz w życiu.
- Ufasz?
- Ufam.
- Więc nie myśl tyle, nic Ci nie zrobię. - prowadził Cię przed siebie, zatrzymał się, popatrzył się głęboko w Twoje oczy, uśmiechnął się słodko i powiedział

- Spodobałaś mi się od początku, jesteś idealna. Będziesz moją dziewczyną? - Twoje serce zadrżało, szybciej zabiło.
- Tak, Harry. - odpowiedziałaś ze strachem. Chłopak zamknął oczy, złapał Cię za biodra, przyciągnął do siebie, złączył wasze usta. Kilka chwil wymienialiście się pocałunkami, aż nie zadzwonił Twój telefon. Twój ojciec. Kiedy się odwróciłaś tyłem do Harrego zobaczyłaś swojego tatę, jakieś 100m od was. Zaczęliście biec, musiałaś założyć szybko buty, Harry się śmiał, trzymaliście się za ręce jak biegliście. Całe szczęście Harry miał niedaleko swój samochód, odpalił i pojechaliście, Bóg wie gdzie.
- Harry, gdzie jedziemy? - zapytałaś patrząc się na niego.
- Ufasz mi?
- Tak.
- Więc zamknij oczy, wyluzuj się i uspokój skarbie.
Uśmiechnęłaś się tylko po czym spojrzałaś przed siebie i zamknęłaś powieki, w tym momencie nic nie mogło Ci przeszkodzić. Chyba się myliłaś. Usłyszałaś syrenę policyjną. 
- Harry co jest nie tak? - zapytałaś wystraszona.
- Nic, zaraz się dowiemy. - odpowiedział po czym pocałował Cię w policzek.
- Prawo jazdy, poproszę. - nakazał facet w granatowym stroju i jakąś czapeczką na głowie. Harry podał dokumenty, zdziwił się, że policjant wypisuje mu mandat.
- To dla pana albo panienki, blondyneczka nie ma pasów. Miłego dnia. - po czym podał chłopakowi kartkę.
- Harry przepraszam, zapomniałam, oddam Ci pieniądze. - mówiłaś zestresowana.
- Nie musisz mi nic oddawać, nawet tak nie mów, nic się nie stało, nie tłumacz się, spokojnie.
- Ale ja naprawdę...
- T.I., spokojnie, nie denerwuj się, zapnij pasy i o niczym nie myśl, za 10 minut dojedziemy na miejsce. - posłuchałaś się chłopaka. Dojechaliście na miejsce, jest około 18-stej, chłopak zasłonił Ci oczy i prowadził Cię przed siebie.
- Już możesz popatrzyć. - odsłonił Ci oczy, zobaczyłaś przed sobą wielkie morze, byłaś na skraju wielkiej skarpy, razem z Harrym. Rozłożyłaś ręce, uniosłaś głowę w górę, Harrego ręce znalazły się na Twoich biodrach, poczułaś jego oddech na szyi.
- Znamy się jeden dzień, a zobacz jak już dużo napsuliśmy, chyba jesteśmy dla siebie. - powiedział Ci szeptem do ucha.
- Na pewno jesteśmy dla siebie, Harry. - dokończyłaś. Zaczął Cię całować po szyi, a jego dłonie zsuwały się z góry na dół po Twoim ciele. Staliście oboje tak przez kilka minut, to były Twoje najlepsze wakacje. 
Z Harrym znacie się już przez cztery lata, jeszcze nie był sławny kiedy go spotkałaś, a teraz? Teraz widzisz się z nim przez kilka tygodni w roku, dajesz radę - patrząc na jego zdjęcia, wypłakując miliony łez, wypisując do niego miliardy smsów, dzwonisz kiedy się da, rozmawiacie ze sobą mówiąc, że kochacie się najbardziej na świecie, płakaliście do słuchawek. Słuchasz dołującej piosenki, czujesz wibracje telefonu w kieszeni. Harry. Szybko naciskasz zielony przycisk.
- HARRY?!
- T.I.!
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że do mnie zadzwoniłeś!
- Otwórz drzwi. - mówił poważnie - I się rozłącz.
- Ale ja chcę z To...
- Rób co Ci każę. - po czym się rozłączyłaś. Smutna i bez życia podeszłaś do drewnianych drzwi. Chwyciłaś zimną klamkę, drzwi skrzypnęły. Twoim oczom ukazał się on. Harry. Zamarłaś. Po Twoich policzkach zaczęły spływać łzy, szczęście. Rzuciłaś mu się w ramiona, mocno Cię tulił, nie chciał puszczać.
 

Imaginy One Direction Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos