wtorek, 5 lutego 2013

#32 Imagin Larry Stylinson cz.2

Autor: Unknown o 13:16 17 komentarze
#32 Imagin Larry Stylinson cz.2

-Ale pierwszy raz będziemy to robić i tak bez doświadczenia? Najlepiej na...
-Cii... - powiedział i zamknął mu usta pocałunkiem. - Możemy wszystko zrobić teraz.
-A co jak...
-Chcesz. - powiedział stanowczo i przycisnął dłonie Hazzy do poduszki.
-Louis!
-Zamknij usta, oczy i o niczym nie myśl. - powiedział Louis. Brunet posłuchał się starszego.
-Nie boisz się?
-Czyli nie chcesz ze mną tego przeżyć?
-Chcę pedofilu, chcę mój Boo Bearze.
-Więc przestań pieprzyć i się zamknij. - powiedział Louis i pocałował osiemnastolatka. Chłopaki zaczęli się wkręcać, obdarowywali się nawzajem mnóstwem pocałunków.
*Oczami Harrego*
Co ja robię... To mój najlepszy przyjaciel. Menażer nas za to wszystko na 100% zabije, albo doprowadzimy do rozpadu One Direction. Trudno, jest mi dobrze. Muszą nas zaakceptować.
-Louis! Jutro się ujawniamy kochanie, a tej nocy zaszalejmy. - powiedziałem słodkiemu brunetowi na ucho. Ten delikatnie przygryzł wargę i pokiwał głową.
*Narracja is back*
Louis zaczął całować Harrego w szyję, powoli zjeżdżał w dół po jego torsie, aż do linii bokserek, Harry zamruczał cicho pod nosem.
-Louis... - cicho wyjęczał.
-Masz być cicho, kotku. - odpowiedział.
-Dobrze, panie Tomlinson.
Chłopcy kontynuowali zabawę, po chwili już nikt nie miał nic na sobie, zabawa szła coraz dalej. Louis i Harry pojękiwali po cichutku. Lou wziął przyjaciela Harrego do ręki i zaczął poruszać nim w górę i w dół.
-Louis, mm. - jęczał Hazza, lecz Louis nie miał zamiaru przestawać, wziął go do buzi i zaczął okrążać główkę językiem. Harry spuścił się Louisowi do buzi, starszy chłopak sam tego chciał.
-Teraz co chce, pan Tomlinson ode mnie w zamian? - spytał zachrypniętym głosem osiemnastolatek.
-Wypnij mi się Harry, wiem, że będzie boleć, więc zgodzisz się?
-Tak Louis. - powiedział z nutą zastanowienia.
-Wiesz, że nie muszę...
-Zrób to Louis. - powiedział młodszy i pocałował go w szyję.
-Dobrze skarbie. - odpowiedział i odwzajemnił pocałunek. Chłopak zrobił tak jak nakazał Boo Bear, na początku strasznie go to bolało, wbijał paznokcie w poduszkę i wił się pod Tommo.
-Achh, takk, dobrze, Louis mm. - próbował ukryć ból, powoli nawet sprawiało mu to przyjemność. Louis zaczął przyspieszać, dużo nie brakowało im do końca, gdy do drzwi ktoś zapukał.
-Louis, ubieraj się! - przestraszył się Harry.
-Spokojnie, kto to może być o 2 w nocy?
-Louis, nie wiem, Zayn, Niall, Liam? Wszyscy. Elanor?
-Ech, idę otworzyć, ubierz się. - odpowiedział spokojny. Louis udał się do drzwi, a Harry ogarnął wszystko co mogłoby wzbudzać podejrzenia.
-Tu Kathy, z management. - Louisowi stanęło serce, a Harrego oblał zimny pot w pokoju obok - Sprawdzam co o tej porze robicie, widzę, że jesteś pobudzony.
-Proszę pani, o tej porze członkowie zespołu One Direction próbują spać przed jutrzejszą galą.
-Czy wy coś ukrywacie? Masz niepokojący głos Louis, gdzie jest Harry? - spytała wysoka blondynka, uczesana w wysokiego kucyka i ubrana w marynarkę, spódnicę oraz czarne koturny.
-Pani Kathy, każdy z nas coś ukrywa, każdy ma swoje marzenia, pragnienia, sekrety, w które NIKT nie powinien się wpierdalać - zaakcentował - każdy z nas ma swoją miłość. Każdy ptak chce być wolny, w końcu wyfrunąć z zamkniętych sideł ludzi, którzy robią wszystko, by osiągnąć przybrany cel! - zaczął podnosić głos Louis - Może, a nawet musi pani już wyjść, mój chłopak czeka na mnie w łóżku i nie mam zamiaru marnować czasu na jakąś głupią blondynkę, która robi wszystko, by nie dać ujawnić się Larremu! Jak śmiecie odbierać ludziom swoje przeznaczenie?! Kocham Harrego! Tak! W końcu mogę to wykrzyczeć. Ma pani jeszcze coś do powiedzenia?
-Dobranoc. - oburzyła się i wsiadła do swojego białego Mustanga, wysoka i wredna blondynka.
-Louis! - dobiegł z pokoju szczęśliwy głos Harrego.
-Tak kochanie? - wydarł się Tommo.
-Robimy twitcama! Na pewno nie jedna Larry Shipper jest online! Ujawnijmy się przed całym światem! - po czym włączyli białego laptopa i migiem weszli na twittera, zyskali kilkadziesiąt tysięcy widzów. Zaczęli.
-Cześć moi drodzy, tu Harry i Louis. - mówił z uśmiechem na ustach loczek.
-Tak, to my, chcemy wam powiedzieć coś na co czekaliśmy od dawna, na co wy i my czekaliśmy przez kilka lat. Chcieliśmy podzielić się z wami naszą radością i miłością. Przed chwilą rozmawiałem z Kathy z management i wykrzyczałem jej w twarz:
LARRY JEST PRAWDZIWY!
-powiedzieli chłopcy razem, co tam powiedzieli, oni to wykrzyczeli. - Chcieliśmy jeszcze wam powiedzieć, że dziękujemy wam za taką wytrwałość, za wasze dobre myśli. Czujemy się teraz jak wolne ptaszki, które znalazły drogę wyjścia z czarnej dziury. Te wszystkie tatuaże, te wszystkie znaki, łapanie się za ręce, ukryte sex taśmy z Larrym - to wszystko potwierdzenie na nasz związek. - kiedy Tommo przemawiał, Harry zaczął płakać.
-Tak, to niesamowite, że spełniliśmy swoje marzenie, jak i wasze. Od nas to na tyle. - powiedział Harry po czym pomiział Louisa nosem po poliku i zaczęli się namiętnie całować.
-Dobranoc Larry Shippers! - krzyknęli i wyłączyli laptopa. 

Za nimi upojna i gorąca noc, zbliża się godzina występu na gali, chłopcy są przejęci.
-Stary, co się wczoraj stało? - spytał zdziwiony Zayn Harrego.
-Larry się ujawnił. - szepnął mu na ucho. Chłopak zrobił zdziwioną minę i po chwili się uśmiechnął.
-Ile osób o tym wie?
-Mnóstwo Larry Shippers i Kathy, której Louis wczoraj to wykrzyczał w twarz.
-To gratulacje kochasie. - powiedział z uśmiechem na wargach Zayn.
A PRZED WAMI WYSTĄPIĄ TERAZ CHŁOPAKI Z ONE... DIRECTIOON! - krzyknął głos ze sceny, chłopcy szybko wbiegli. Louis i Harry trzymali się za ręce, robili wszystko, żeby było widać Larrego, Kathy za kulisami zaczynała się gotować. Koncert zakończony.
-Cześć wszystkim! *piski fanek, szczególnie Larry Shippers* - zaczął Harry.
-Zapewne mnóstwo z was oglądało wczoraj twitcama na moim koncie. - powiedział zadowolony Louis. - Ci którzy nie wiedzą - odwrócił się w stronę Kathy - Larry is real! - wykrzyknął uradowany i pocałował Harrego czule w usta. Nikt oprócz Kathy nie miał nic przeciwko Larremu. Nikt. Gala się skończyła, chłopcy wrócili do miejsca nagrań, do studia.
-Louis i Harry wezwani do pokoju pani Path (Kathy Path). - zaczęło robić im się gorąco. Weszli do pokoju jędzy, od której wiało nienawiścią i złością.
-Odchodzę. Menadżer się wami zajmie. Larry może istnieć, moja umowa się skończyła. Możecie wyjść. - chłopcy się do siebie uśmiechnęli i z dumą wyszli.
Od tamtego momentu Larry był prawdziwy, One Direction dalej istniało i przybywało im fanów, wszystko było idealne.

KONIEC! Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że tak dłuugo, przepraszam ;c, ale za to mam nadzieję, że się wam spodobało, oceny zostawiajcie w komentarzach! Całuję!
Zannie.
 

Imaginy One Direction Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos