poniedziałek, 26 listopada 2012

#9 Imagin Liam

Autor: Unknown o 11:52
#9 Imagin Liam
Siedzisz w domu i czekasz na Liama, bardzo go kochasz. Dzisiaj mijają 2 lata odkąd jesteście ze sobą. Zrobiło się ciemno, Liam mówił, że będzie 10 minut temu. Zaczęłaś się niepokoić. Pomyślałaś, że korki mogły zatrzymać chłopaka.
-Uspokój się... Zaraz tu będzie... Za chwilę... - mówiłaś sobie pod nosem.
-[T.I.], co się dzieje? Czekasz na Liama? - spytała mama, która za chwilę wyjeżdża.
-Tak mamuś. - powiedziałaś drżącym głosem.
-Nie bój się skarbie, jak kocha to przyjedzie. Wiesz, że jest troskliwy i opiekuńczy. Nie bez powodu w zespole nazywają go Daddy. Kochanie, uspokój się i zaufaj mi. - powiedziała Twoja kochana mama.
-Próbuję mamuś. - odpowiedziałaś.
-Dobrze, uspokój myśli i chodź mnie odprowadzić do auta. Zobaczymy się dopiero na Wigilię, czyli za 2 miesiące. - powiedziała Twoja mama i poszłyście do auta. Ucałowałyście i wyściskałyście się.
-Z Bogiem mamo! Kocham Cię! Jedź spokojnie i bezpiecznie!
-Bóg i spokój z Tobą, kochanie! Bywaj! Do Wigilii! - oznajmiła Twoja mama zza kierownicy i odjechała.
Weszłaś do domu, zauważyłaś SMS'a na telefonie. Był od Liama.
-O Boże! Dziękuję. - krzyknęłaś. Napisał ci: Już jestem blisko Skarbie, będę za jakieś 5 minut, Kocham Cię i przepraszam za spóźnienie! Musiałem załatwić kilka ważnych rzeczy i spraw, xoxo! FOREVER AND ALWAYS xx!
Kamień spadł Ci z serca. Zadzwoniłaś do swojej mamy, nie było sygnału. Zdawało Ci się, że to tylko brak zasięgu. Siedziałaś i czekałaś na Liama 5 minut... 10 minut... 20 minut... Po 30 minutach wpadł w drzwi Harry, zasapany, zdenerwowany i roztrzęsiony.
-[T.I.]! Chodź szybko! Twoja matka miała wypadek z Liamem! Strasznie ciężki! Są w drodzę do szpitala! [T.I.]! SZYBKO! Jedź ze mną!
-O MÓJ BOŻE! HARRY!
-NIC NIE GADAJ! CHODŹ SZYBKO, DO CHOLERY! - krzyczał biedny Harry. Schowałaś tylko telefon w kieszeni i wystrojona wpadłaś z hukiem do auta Harrego.
-Harry, tylko spokojnie. Przeżyją! NADZIEJA UMIERA OSTATNIA! Pamiętaj!
-[T.I.], uwierz mi, jestem bardzo spokojny, a przynajmniej próbuję. Musimy bezpiecznie dojechać.
Razem ze Stylesem uspokajaliście się nawzajem.
-Będzie dobrze! Będzie KU.WA DOBRZE! - krzyczałaś ze łzami w oczach. Podjechaliście pod szpital, wybiegliście we dwójkę migiem z auta. Harry nawet nie zdążył go zamknąć. Weszłaś do wielkiej izby szpitalnej. Podbiegłaś do recepcji i zapytałaś.
-Gdzie leży Liam Payne i Elisabeth Clawers?!
-Payne w 116, a Clawers w 117. Prosto, do windy, 3 piętro i na lewo. - powiedziała pani z recepcji.
-Harry, chodź. Musimy do niego iść. - powiedziałaś rozpłakana i z rozmytym makijażem na twarzy. Podarłaś sukienkę i przetarłaś lekko trampki.
3 piętro *tu - tu - tut* usłyszałaś dźwięk windy i wybiegłaś z niej wraz z Harrym.
-[T.I.]! Na lewo, chodź i spokojnie. Jest nadzieja, że jeszcze żyją...
Podeszłaś do sprzątaczki:
-Gdzie jest 116 i 117?!
-To tutaj, jeden pokój.
-Dziękuję pani bardzo! -powiedziałaś.
Weszłaś do pokoju. Liam leżał obok Twojej mamy.
-MAMOO!!! LIAAAAM!!! PROSZĘ! DAJCIE ZNAK, ŻE JESZCZE ŻYJECIE!!! BŁAGAM WAS!!! - krzyczałaś w histerii i rozpaczy na cały oddział. Słysząc pisk aparatury przy jednym i drugim łóżku, upadłaś na kolana. Harry przytulił Cię.
-Nie bój się! Patrz! Liam i Twoja mama otworzyli oczy! - powiedział Harry skacząc przy tym z radości. Aparatura pikała już całkiem normalnie. Weszłaś między dwa łóżka. Przytuliłaś się do nich obojgu na raz.
-Liam... Mamo... Powiedzcie coś... Błagam... Chociaż ściśnijcie mi lekko rękę jak nie jesteście w stanie nic powiedzieć...
-[T.I.]... Kocham Cię - powiedział cichuteńko Liam, mama ścisnęła Cię za rękę. - To wszystko moja wina... Jechałem dla Ciebie po to - chłopak trzymał w ręce pierścionek zaręczynowy, złoty z cyrkonią. - pędziłem strasznie szybko... Miałem na liczniku co najmniej 220, gdy pędziłem do Ciebie.Twoja mama, ona... Wyjechała zza zakrętu, nie zdążyłem nawet trochę zahamować. Błagam, wybacz mi. - tłumaczył się biedny i troskliwy Liam. Po jego brzoskwiniowych policzkach spływały łzy wielkości ziarnka grochu.
-Kochanie. Nie masz jak się tłumaczyć! Nie mów nic! DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, ŻE OBYDWOJE ŻYJECIE!
-Kochanie, mam coś dla Ciebie. - otworzył prawą rękę. Miał w niej wcześniej wspomniany pierścionek.  Przy prezencie była przyczepiona kartka z napisem 'FOREVER AND ALWAYS, I WANNA BE WITH YOU. WILL YOU MARRY ME? LIAM xx'
-Li... Li... Liam, ale... to jest... Niesamowite. OCH LIAM! Kocham Cię! Oczywiście, że za Ciebie wyjdę! KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ.
-Gratulacje stary. - powiedział Harry. Po jego policzku spływała łza... Łza szczęścia. Płaczący Harry to naprawdę bardzo, bardzo rzadki widok.
-Harry! Ty płaczesz. - powiedziałaś ze łzami w oczach.
-Tak, płaczę z waszego szczęścia. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę. - powiedział rozklejony Harry.
-Harry! Ty byku! - śmiał się Liam - Nie możliwe, żeby pan Styles płakał! Hah.
-Możliwe stary, możliwe. - mówił z uśmiechem, a w jego dołeczkach zatrzymywały się łzy. Liam wrócił do normalnego stanu, gdy tylko założyłaś pierścionek na palec i przyjęłaś jego oświadczyny. Coś tu się stało, coś niesamowitego. Lecz co z Twoją mamą? (WŁĄCZ TO: http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo) Harry wyszedł przed szpital, powiadomić wszystkich o tym, że Liam i Elisabeth żyją. Patrzyłaś Liamowi w oczy. Wymienialiście się spojrzeniami, dopóki... Usłyszeliście głośny pisk aparatury... Usłyszałaś krzyk lekarzy:
-Szybciej! Clawers umiera! - i w tym momencie przeszły Cię ciarki.
-MAMO! MAMO! NIE! BŁAGAM CIĘ! NIE! MAMO! MÓW DO MNIE! SZYBKO! MÓW! DAJ ZNAK! MUSISZ ZE MNĄ BY...
-Proszę natychmiast wyjść! - wygonili Cię lekarze. Stałaś za szklaną szybą. W radiu leciała Evanescence - My Immortal. Zaczęłaś ryczeć, ten kawałek rozkleił Cię całkowicie. Zawsze przypominał Ci trudne i smutne chwile w Twoim życiu. Wszystko wydawało Ci się tylko jednym, złym snem... To niemożliwe... Widziałaś jak 5 osób ubranych w turkusowe narzuty, robiło coś przy Twojej najukochańszej mamie...
-Błagam! Boże! Jeżeli jej potrzebujesz, to mi ją odbierz! Niech jej tylko będzie dobrze u Ciebie! Błagam! - rzuciłaś się na kolana, patrząc w okno na najjaśniejszą gwiazdę. - Daj mi chociaż jeszcze jedną Wigilię z nią! Niech pozna jeszcze moje dzieci... Chociaż to! Ale jeżeli jest Ci potrzebna to odbierz mi ją! Nie rób jej krzywdy! Daj jej szczęścia! Ona na to zasługuję! Błagam! - płakałaś spoglądając w gwiazdę, w pewnym momencie oślepiło Cię mocniejsze jej światło.
*PI-PIII-PIII-PI-PI-PI-PIP-PIP-PIP-PIP-PIIP-PIP* - Usłyszałaś to głośno.
-TAK PANOWIE! UDAŁO NAM SIĘ! CLAWERS ŻYJE! Młoda panno, proszę wejść. - zaprosili Cię do środka po całej akcji.
-Boże! Dziękuję Ci! - ucałowałaś swój pierścionek z dziesiątką różańca. (WŁĄCZ TO: http://www.youtube.com/watch?v=bFsN4qQiFP0 )
-[T.I.], kochanie. Jestem z Tobą. Ja żyję i nie mam zamiaru Cię opuszczać.
-Patrz mamo. - pokazałaś mamie pierścionek - Patrz. - uśmiechnęłaś się wraz z leżącym obok Liamem.
-Kochanie! To jest piękne. Zawsze wierzyłam, że będziecie razem na ślubnym kobiercu. Jestem taka szczęśliwa... - dokończyła. Zeszliście na parking, do Harrego, który przed chwilą po was przyjechał. Po 2 dniach wypisali Twoje 2 najważniejsze na świecie osoby do domu. Całe szczęście, mieli tylko kilka siniaków. Co noc dziękowałaś Bogu, że żyją.
Nadeszła Wigilia. Spędziliście ją w 5 osób. Ty, Liam, Elisabeth i rodzice Liama.
 Żyliście długo i szczęśliwie, tak jak w zwykle się to kończy.

KONIEC :).
imageimageimage

4 komentarze:

Unknown on 13 lutego 2013 10:21 pisze...

rozkleiłam się całkowicie a jeszcze ta piosenka evansmce... :,)

Unknown on 26 lutego 2013 06:40 pisze...

Boże ! :o
Kocham uwielbiam to czytać *_*

Zapraszam do czytania opowiadanka: fame-took-her-love.blogspot.com

Anonimowy pisze...

O Boże jakie to było piękne rozkleiłam się.To było piękne. ;)

Unknown on 20 kwietnia 2014 13:47 pisze...

Boże piękne ♥

Prześlij komentarz

 

Imaginy One Direction Copyright © 2012 Design by Antonia Sundrani Vinte e poucos